Gdy w 1973 r. na szklanych ekranach telewizorów pokazywano kolejne odcinki „Janosika”, ulice wymierały. Panie rzucały robotę, zasiadały w fotelach i rozmarzone wpatrywały się w niezwykle przystojnego aktora, który wcielał się w tytułowego rozbójnika…
Klątwa Janosika
Marek Perepeczko nigdy nie marzył o karierze aktorskiej. Miał wiele osiągnięć w sporcie. Trenował wioślarstwo, potem koszykówką i kulturystykę. Za namową nauczycielek zdawał jednak do warszawskiej PWST. Po skończeniu uczelni miewał chwile zwątpienia, czy dobrze wybrał zawód. Bo ról dla przystojnego, muskularnego aktora o 1,9 m wzrostu brakowało. Nadzieja pojawiła się za sprawą reżysera Jerzego Hoffmana, który obsadził Marka w "Panu Wołodyjowskim".
Ale na prawdziwą sławę aktor musiał czekać cztery lata. Reżyser Jerzy Passendorfer znalazł dla 30-letniego Marka idealną rolę, która uczyniła go idolem kilku pokoleń – rolę wyjętego spod prawa tatrzańskiego herszta bandy.
I choć wydawać by się mogło, że kolejne propozycje będą się sypały jak z rękawa, kariera Perepeczki wyhamowała. Rozżalony wyjechał w latach 80. ub. stulecia do Australii. Tam robiła karierę jego piękna żona Agnieszka Fitkau-Perepeczko, która była modelką Mody Polskiej i otworzyła studio fotograficzne.
Ale choć aktor miał przy sobie ukochaną, szczęśliwy nie był. Praca i życie na obczyźnie nie dawały mu satysfakcji.
- Prowadzenie amatorskiego teatru dla Polonii nie było szczytem moich marzeń – mówił w jednym z wywiadów.
Wybrał samotność: Wracał do pustego mieszkania w Częstochowie, gdzie był skazany wyłącznie na siebie
Do Polski wrócił w 1989 r. Sam. Ról dla zapomnianego aktora nadal nie było. Rozłąka z żoną też nie pomagała. Perepeczko pocieszenie znalazł w jedzeniu. Utył 40 kg. Przestał przypominać przystojniaka sprzed lat. Choć zaczął znowu stawać przed kamerą, jego role przechodziły bez echa. I przyszedł 1997 r. Pojawiła się propozycja w filmie „Sara” i serialu „13 posterunek”. Znowu mówiono o Perepeczce. Został wtedy nawet dyrektorem teatru w Częstochowie. Unikał jednak towarzystwa. W domu zamykał się z książką i lodówką pełną jedzenia.
- Kiedy opadła kurtyna i wybrzmiewały brawa, wsiadał do swojego małego samochodu i wracał do pustego mieszkania w Częstochowie, gdzie był skazany wyłącznie na siebie. Ta samotność była jego wyborem – wspominał Perepeczkę reżyser Marek Rębacz w jednym z wywiadów.
Aktor stracił stanowisko w 2003 r. i zaczął podupadać na zdrowiu. Niezdrowy tryb życia dał o sobie znać.
Choć żona często wracała do rodzinnego kraju, próbowała odchudzić męża, bez rezultatów.
- Nie chciał mnie słuchać. Robił mnie i sobie na przekór – mówiła Agnieszka.
Tragiczna przepowiednia
Perepeczko zdawał sobie sprawę, że jego zdrowie mocno szwankuje, ale od lekarzy trzymał się z daleka. Na początku listopada 2005 r. udzielił nawet wywiadu, w którym śmiał się sam z siebie.
- Ta nadwaga mnie kiedyś zabije – powiedział.
Jego słowa jak przepowiednia szybko się spełniły. Marek Perepeczko zmarł w nocy z 16 na 17 listopada. Przyczyną śmierci był rozległy zawał serca.
W galerii poniżej zdjęcia Marka Perepeczki. Przez lata bardzo się zmienił: