Marek Siudym w rozmowie z Plejadą wrócił do czasów początków swojej kariery, gdy nie mógł przebierać w ofertach współpracy. Przyznał, że nie miał problemów, by schować swoje artystyczne ego i zostać taksówkarzem.
- (...) Wszystko, co wtedy przeżyłem, w pewnym momencie zaprocentowało. Uprawiając zawód aktora, nie można się zamykać na nowe doświadczenia. Wszystko nas rozwija, kształtuje i otwiera. Później można z tego skorzystać, grając postaci z różnymi życiorysami - tłumaczy aktor.
NIE PRZEGAP: Małgorzata Ostrowska-Królikowska promienieje u boku TAJEMNICZEGO MĘŻCZYZNY! Mamy ich wspólne zdjęcia!
Z rozbawieniem wspomina niektóre sytuacje z klientami.
- Gdy zacząłem jeździć taksówką, miałem już na koncie kilka filmów i seriali. Mogło mi się więc wydawać, że ktoś mnie rozpoznaje. Ale zazwyczaj było tak, że ludzie skądś kojarzyli moją twarz, ale nie do końca wiedzieli skąd. I pewnego razu wiozłem faceta, który spojrzał na mnie i zapytał: "Lepiej panu na tej taksówce?". "Czy ja wiem…? Wcale nie jest źle" – odpowiedziałem, myśląc, że kojarzy, że jestem aktorem. Na co on: "Zawsze panu mówiłem, że z tym saturatorem stoi pan w złym miejscu" - śmieje się aktor.
Marek Siudym zdecydowanie nie należy do osób, które wiecznie narzekają. Z uśmiechem na twarzy dostosowuje się do nowych sytuacji i rzeczywistości. Siły dodawała mu odpowiedzialność za członków rodziny.
- Mam nadzieję, że odnajdę się i poradzę sobie w każdych warunkach. Czuję w sobie potrzebę, żeby być odpowiedzialnym nie tylko za siebie, ale przede wszystkich za innych, za moich bliskich. Taka rola mężczyzny - wyznaje aktor.
Postawa godna podziwu?