Maria Czubaszek (74 l.) to kobieta wszechstronna. Jest pisarką, satyrykiem, autorką tekstów, scenarzystką, felietonistką i dziennikarką. Ale przede wszystkim jest osobą bardzo kontrowersyjną, głównie ze względu na poglądy. Specjalnie dla "Super Expressu" opowiada o jej podejściu do starości.
"SE": - Znowu pani namieszała. A wszystko przez pochwałę eutanazji, czyli śmierci na życzenie...
M.C.: - Chcę mieć prawo być miłosierną dla siebie, jeśli jestem miłosierna dla zwierząt. Wzywam lekarza, usypiam, gdy są śmiertelnie chore, cierpią. Pan Terlikowski spytał poseł Senyszyn, czy chciałaby być uśpiona jak pies. Gdyby mnie spytał, powiedziałabym: oczywiście, że chciałbym być uśpiona jak pies. Gdybym wiedziała, że czeka mnie takie cierpienie, zniedołężnienie, które odbierze mi chęć życia. Nie chciałabym, żeby jakieś dziecko, którego na szczęście nie mam, podawało mi szklankę herbaty albo zmieniało pampersy, czy żeby Pan Bóg podawał mi rękę, tylko chciałabym, żeby jakiś lekarz mi zrobił zastrzyk, żebym przestała się męczyć.
- W takiej sytuacji pojawia się zaraz argument o nadużyciach tego prawa. Pozbywaniu się osób niewygodnych...
- Przecież to nie jest przymus. Chodzi o to, żeby ludzie mieli prawo wyboru. Oczywiście przeciwnicy mówią: to może prowadzić do nadużyć. Ja odpowiadam: wszystko w tym życiu może prowadzić do nadużyć. Nóż może być do krojenia chleba, ale też, żeby zabić. Nie boję śmierci, boję się umierania. Nie strach umrzeć, strach umierać. Boję się zniedołężnienia. Nie uważam, że cierpienie uszlachetnia - ani człowieka, ani zwierzątka.
- Dlaczego inni tak bardzo się boją o tym nie mówią?
- Ja jestem stara, nie zależy mi na karierze, ale rozumiem, że to bardzo źle może jej robić. Niektóre osoby mogłyby być niezapraszane do programów w telewizji czy radiu.
- W Polsce panuje przekonanie, że przynajmniej w świecie artystycznym fajne jest życie staruszka
- Był kiedyś Kabaret Starszych Panów, ale to był kabaret. To wesołe życie staruszka nie jest wesołe.
- Żeby starość była wesoła, potrzebne są chyba pieniądze. Często widzimy wycieczki zagranicznych emerytów. Rozradowanych, pstrykających zdjęcia...
- Pieniądze są najważniejsze. Nie miłość, nie zdrowie. Jak byłam młoda, to mi się wydało, a teraz wiem. Ja już jestem na tyle dorosła, że wiem, iż w pewnym wieku, jak nie ma pieniędzy, to nie ma zdrowia. Chcesz być zdrowy - potrzebujesz pieniędzy. Bardzo często dla pieniędzy ludzie się kochają. Kiedy jest kryzys, kiedy jest zła sytuacja ekonomiczna (były takie badania w USA), to zauważono, że singielki zaczynają dużo więcej wydawać na środki upiększające. Żeby zdobyć pana, nie pięknego jak ciacho, ale bogatego, żeby zapewnił im dobre życie... Wydaje mi się, że młodzi, ci najbardziej zafascynowani, zakochani, gdy nie mają gdzie mieszkać i pieniędzy na jedzenie, to w pewnym momencie wszystko co piękne się kończy. Rodzina nie żyje powietrzem...
- Ale Pani chyba nie ma z tym problemu?
- Po rewaloryzacji mam między 1100 zł a 1200 zł, mąż 760 zł. Musimy pracować, żeby zapłacić mieszkanie. Ale dziś wysłałam 500 zł na ratowanie konia...
Maria Czubaszek (74 l.)
Prywatnie żona jazzmana Wojciecha Karolaka (74 l.). Autorka m.in. hitów "Rycz, mała, rycz", "Wyszłam za mąż - zaraz wracam" czy "Miłość jest jak niedziela".
Od lat 60. związana z Polskim Radiem. Wymyśliła kultową audycję radiowej Trójki "Serwus, jestem nerwus". Ostatnio współtworzyła scenariusze do serialów "Na Wspólnej" i "Brzydula"