Maria Romanek w marcu 2018 roku wygrała milion w Milionerach. Emerytowana nauczycielka jezyka polskiego, która na co dzień mieszka w małej bieszczadzkiej wsi, w programie szła jak burza. Wykazała się szeroką wiedzą oraz... złotym sercem. W trakcie gry powiedziała, że część wygranej zamierza przeznaczyć na cele charytatywne, gdyż jak stwierdziła: "przyjemnie jest dawać". Oprócz tego, pani Maria zapowiedziała, że część wygranej przeznaczy na remont kuchni oraz wycieczki na Wyspę Księcia Edwarda do Gruzji, Odessy i na Kubę.
- Jest dużo do zrobienia dla innych też. Moje dzieci są mądre, zdrowe, mają fajnie. A są dzieci chore, biedne. Zajmuję się też odnawianiem nagrobków na cmentarzu w Lesku, nagrobków zabytkowych, pięknych, o które nikt nie dba - powiedziała po wygranej.
Trzy miesiące po wielkiej wygranej pani Maria Romanek została ponownie zaproszona do studia TVN. W "Dzień Dobry TVN" została zapytana o to, co stało się z jej wygraną i dlaczego już właściwie jej nie ma. Okazuje się, że emerytowana nauczycielka języka polskiego dotrzymała obietnicy. Większą część pieniędzy zdobytych w Milionerach przeznaczyła na cele charytatywne.
- No nie ma go już prawie [wygranego miliona], bo, tak jak powiedziałam, sobie zostawiam tylko dziesięć procent. (...) Potem to sobie usiadłam z karteczką, tak żeby wszystkim starczyło (...). Najbardziej myślałam wtedy o jednym chłopaku, który potrzebował na przeszczep komórek macierzystych, żeby móc znowu chodzić. A potem doszło jeszcze to, jeszcze to.... - tłumaczyła w Dzień Dobry TVN Maria Romanek.