Długo zapowiadany erotyk „Dziewczyny z Dubaju” w końcu doczekał się oficjalnej premiery. Sale kinowe są przepełnione, a Doda wraz z Marią Sadowską mogą być z siebie dumne. Ich najnowsze dzieło frekwencją konkuruje z innym wielkim hitom filmowym - np. „Dom Gucci”. Coraz więcej krajów na świecie wykupuje licencję na możliwość emisji „Dziewczyn z Dubaju” na dużym ekranie. Ostatnio producentka kreatywna - Doda - z dumą pochwaliła się radosną wieścią, że jej pierwsze „dziecko” całkowicie się już zwróciło.
Zobacz wyżej GALERIĘ: Dziewczyny z Dubaju - zdjęcia z filmu
Maria Sadowska ostro do krytyków filmu „Dziewczyny z Dubaju”
Film Emila Stępnia i Doroty Rapczewskiej od początku wzbudzał sporo kontrowersji. „Dziewczyny z Dubaju” są oparte na faktach, a zdaniem Dody, nic nie jest tam umieszczone przez przypadek. Dramat przedstawia historię „afery dubajskiej”, która miała miejsce w 2005 roku. Opisuje on losy modelek, gwiazd telewizji, polityków, piłkarzy i wielu innych osób, które w nieetyczny sposób doszły do sławy i pieniędzy. Mimo tego, że większości osób podobał się film, to są i tacy, którzy twierdzą, że namawia on młode dziewczyny do prostytucji. Głos w tej sprawie zabrała reżyserka Maria Sadowska. Jej zdaniem, „Dziewczyny z Dubaju” niosą zupełnie przeciwny przekaz.
„Mamy ogromne przyzwolenie na przemoc w kinie. Po premierze filmu gangsterskiego nikt nie zadaje pytania, czy to przypadkiem nie jest promocja przestępstw. Nikomu nie przeszkadzają latające flaki i 20 morderstw na minutę, ale sceny erotyczne są podejrzane. Tu od razu podniosły się głosy: "Ojej, chyba promujecie prostytucję!". Cały czas mnie to zastanawia. Seks jest w naszej kulturze utożsamiany z diabłem, ze złem” — odparła w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Maria Sadowska ubolewa nad stereotypem, że kobieta, która wiele razy uprawiała seks, jest utożsamiana z prostytutką.
„Same nie mają prawa czerpać z niego przyjemności, to domena mężczyzn. Kobieta, która ma kilku kochanków, jest dz***ką. Facet - w najgorszym wypadku - playboyem – kontynuowała.
Na koniec, reżyserka wyraziła nadzieję, że publiczność będzie potrafiła samodzielnie ocenić film i nie podda się manipulacji krytyków.
„Może jestem naiwna, ale wierzę, że po pierwszych projekcjach rozniosła się wieść, że warto iść, że "Dziewczyny z Dubaju" to nie wydmuszka oparta na seksie. Wierzę w publiczność. Nie jest głupia i nie daje się złapać na tak proste chwyty” — tłumaczyła.