- Czy warto było wziąć udział w tej akcji?
- Tak. Sądzimy, że wszelkie zaległości w sprawie mówienia o samoocenie kobiet, szacunku do nich i stosunku społeczeństwa do nich zostały już powiedziane, ale wcale tak nie jest. Trzeba wciąż nakłaniać do badań, wyjaśniać, tłumaczyć. Myślę, że każda akcja uświadamia i odbiorcom, i nam biorącym w nich udział, jak są wartościowe, jak wiele dobrego robią.
- Co pomaga, co jest najważniejsze w przypadku bycia przy osobie chorej na raka?
- Potrzebne jest wsparcie, rozmowa. Może komuś się wyda, że taka rozmowa nic nie znaczy, że to są tylko słowa, ale może aż słowa. Choroba nowotworowa to wciąż wstydliwy temat. Chorzy boją się absorbować innych swoimi problemami. Myślą, że to tylko ich kłopot, boją się dzielić swoim niepokojem, swoimi obawami, a powinni. Oczywiście trudno jest prowadzić takie rozmowy, ale wierzę, że każde ciepłe słowo dodaje otuchy.