Kiedyś służba w wojsku to nie były przelewki. Wojsko robiło z panów prawdziwych mężczyzn. Nikt się tam nie obijał i trzeba było wykazywać się ponadprzeciętną sprawnością fizyczną. Kilka dekad temu wojsko było obowiązkowe, a młodzi chłopcy, którzy właśnie osiągali pełnoletność drżeli, żeby tylko nie iść "w kamasze". Niektórzy uciekali się do niesamowitych metod, żeby tylko odroczono im służbę. Więcej szczęścia miał Marian Lichtman. Kiedy upomniała się o niego ojczyzna już był gwiazdą. Najwyraźniej ktoś wysoko postawiony musiał być jego fanem, bo w ostateczności muzyk munduru na siebie nigdy nie założył!
- Woleli, żebym grał i śpiewał. Nie chcieli wtedy Trubadurów do wojska, bo chcieli, żeby grali. Mieliśmy trochę inną służbę. Odbyliśmy tourne, gdzie w pół roku graliśmy chyba dla wszystkich możliwych jednostek wojskowych i to było piękne. Całe hale żołnierzy śpiewały z nami „Przyjedź mamo na przysięgę” - wspomina Marian w rozmowie z „Super Expressem”.
Więcej w naszym materiale wideo. Z Marianem Lichtmanem rozmawialiśmy tuż po koncercie #MuremZaPolskimMundurem", gdzie zespół Trubadurzy wraz z Elwirą Mejk zaśpiewał swój hit "Przyjedź mamo na przysięgę".