Relacja Ewy Krawczyk z jej pasierbem nigdy nie należała to najłatwiejszych. Wdowa po Krzysztofie Krawczyku sądzi się z Krzysztofem juniorem o spadek po gwiazdorze. Ostatnio jednak syn zmarłego piosenkarza wyciągnął do macochy rękę na zgodę.
- Choćby nie wiem, co kto chciał powiedzieć, co zainicjować, to jesteśmy z panią Ewą bardzo sobie bliscy. I wbrew pozorom podobni. Jesteśmy po tej samej stronie. Ja ją rozumiem i jestem pewien, że ona mnie też na swój sposób rozumie. I to mówię całkiem obiektywnie i przyjaźnie. Po co się kłócić? Nawet przysłowie mówi: zgoda buduje! - powiedział Krzysztof Krawczyk Junior w rozmowie z „Super Expressem”.
ZOBACZ: Afera w zespole Trubadurzy podczas festiwalu! Jeden z muzyków został zastąpiony przez sobowtóra. Wszystko działo się za jego plecami
Jak się okazuje Marian Lichtmen i jego żona Bożena również są zmęczeni batalią, która od lat trwa w rodzinie Krawczyków. Choć trzymają stronę juniora, łagodniej zaczęli spoglądać na wdowę po muzyku.
- Mogliby się pogodzić, rozdzielić co trzeba. Przecież jako synowi na pewno coś mu się należy po ojcu - zauważa Bożena Lichtman w rozmowie z nami. Gwiazdor Trubadurów twierdzi, że jeszcze da się wszystko naprawić. - Powinna się sprawa zakończyć. My do Ewy nic nie mamy, tylko ją prosimy, żeby doprowadziła tę sprawę do końca. Myślę, że Ewa może jeszcze być najwspanialszą macochą na świecie, jakby się rozliczyła i po prostu zachowywała przyzwoicie. A ma wielkie szanse, żeby nią zostać - dodaje Lichtman.