Marian Opania ledwo wiąże koniec z końcem, a trudna sytuacja wynika oczywiście z pandemii koronawirusa. To smutne patrzeć, że tak ceniony aktor ma trudności z godnym przeżyciem. Chociaż dla wielu Marian Opania to profesor Marian Zybert z "Na dobre i na złe", w jego aktorskim portfolio znajduje się o wiele więcej zróżnicowanych ról.
Marian Opania skończył warszawską PWST w 1964 roku, chociaż już dwa lata wcześniej zadebiutował na ekranie - wystąpił w filmie "Miłość dwudziestolatków", gdzie zagrał w części reżyserowanej przez Andrzeja Wajdę. W 1964 roku debiutował w teatrze - był to warszawski Teatr Klasyczny.
Marian Opania występował jeszcze na trzech warszawskich scenach, ostatecznie wiążąc się z Teatrem Ateneum, gdzie pracuje od 1981 roku. Tam można było go oglądać między innymi w sztukach "Moskwa-Pietuszki" i "Dziewice i mężatki". Było tak do wybuchu pandemii...
Publiczność telewizyjna może kojarzyć go z kilku seriali, między innymi: "Stawki większej niż życie", "Do przerwy 0:1", "Czterech pancernych i psa". W latach 90. i dwutysięcznych grał między innymi w "Ekstradycji" (druga i trzecia seria) i... "Bulionerach". Dla wielu jest też profesorem Zybertem z "Na dobre i na złe", w którym grał też jego syn - Bartosz Opania.
Czytaj "Super Express" bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie "Super Express" KLIKNIJ tutaj >>>