Marina Łuczenko-Szczęsna nigdy wcześniej nie miała możliwości występu na festiwalu w Opolu. W tym roku była gwiazdą koncertu "Od Opola do Opola", który otwierał całe muzyczne wydarzenie. W dodatku Marina zaśpiewała na finał i... jako jedyna wykonała premierową piosenkę. Utwór "W blasku" to piękna ballada w stylu piosenek z filmów Disneya. Balladą artystka poruszyła opolską publiczność. Sama również była wzruszona. Uroniła łzy, gdy po występie zobaczyła przed sceną swoich bliskich - męża, synka, mamę i przyjaciela.
W rozmowie z "Super Expressem" Marina Łuczenko-Szczęsna przyznała, że przyjazd na festiwal z tyloma osobami logistycznie był trudny do ogarnięcia.
- A nic mi nie mów! - zaśmiała się Marina do naszego dziennikarza. - Za każdym razem, jak oni się pojawiają, mówię: to jest ostatni raz, kiedy wy ze mną przyjeżdżacie, bo jest dużo stresów. Wiesz, tutaj Liam nie zjadł, tutaj się ubrudził, oblał. A ja tu muszę myśleć o swoich rzeczach. Ale dzisiejszy koncert ma dla mnie inne znaczenie. To nie jest kolejny "job". Tutaj robię swój pierwszy krok. Mam nadzieję, że tych kroków będzie więcej. Wtedy nie będę już ich targać za sobą. Tu jestem w pracy, ale chciałam też, żeby spędzili fajnie ten długi weekend i żeby mnie wspierali - opowiedziała przed naszą kamerą.