Po rozstaniu z Mają Sablewską Marina Łuczenko zaczęła trochę dołować. Na listach przebojów próżno było szukać jej nowych piosenek, a sama artystka przestała wzbudzać zainteresowanie.
- Gdy pracowałam z moją byłą menedżerką, to dużo mówiłam a propos płyty, o tym, jaka to ona będzie i co to się będzie działo. Niestety, więcej mówiłam, niż tak naprawdę się działo. Nikt nie docenił moich możliwości, mojego zamysłu i tego, co wtedy chciałam zrobić. W pewnym momencie trochę mnie to podirytowało, że ludzie zaczęli odbierać mnie tylko jako celebrytkę - mówi w rozmowie z Takie jest życie.
Przeczytaj koniecznie: Marina Łuczenko zmyśliła historyjkę o maltretowaniu?
- Stwierdziłam, że najlepszym wyjściem z tej sytuacji będzie, jak się usunę i nie będę się pojawiała w żadnych mediach dopóki nie nagram płyty. Jeżeli gdzieś, to tylko sporadycznie i tylko przez jakieś uzasadnienie muzyczne. Nie chodzę na bankiety, nigdzie się publicznie nie pojawiam i na razie nie udzielam wywiadów - dodała.
Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że Marina przesadza. Tak naprawdę - wszędzie jej przecież pełno. Ostatnio pojawiła sie na gali Samochód Roku Playboya, a teraz jeszcze udzieliła tego wywiadu.
Wciąż nie ma jej tylko na listach przebojów...