Przed spotkaniem angielskie media znów biły w tarabany, przekonując, że podopieczni Roya Hodgsona wreszcie dojrzeli do wielkich sukcesów. Słysząc to, Balotelli tylko się uśmiechał. - W naszej drużynie grają piłkarze, którzy zostali mistrzami świata. A Anglicy nie wiedzą nawet, jak to jest być w ćwierćfinale. Żaden z nich! - kpił.
Zobacz: Skrót meczu Anglia - Włochy [WIDEO]
Ostatnie słowo też należało do niego. W 50. minucie wyskoczył wysoko do dośrodkowania i wpakował piłkę głową do bramki obok bezradnego Joego Harta, byłego kolegi z Manchesteru City. Coraz bardziej wyczerpani szybką grą toczoną w koszmarnie trudnych warunkach (upał i wysoka wilgotność w Manaus, sercu amazońskiej dżungli) Anglicy nie byli już w stanie odpowiedzieć.
- Zwycięstwo i gola dedykuję mojej narzeczonej Fanny, która jest tutaj ze mną - powiedział "Super Mario". Niesforny włoski snajper oświadczył się seksownej belgijskiej modelce tuż przed mundialem i obiecał, że skończy teraz z głupotami i się ustatkuje.
Mimo to media w Italii apelowały do Cesare Prandellego, żeby postawił na Ciro Immobile, a Balotellego posadził na ławie. Włoski szkoleniowiec nie chciał jednak o tym słyszeć. - To dzięki Mario wygraliśmy - triumfował Prandelli.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail