"Super Express": – Czy można coś osiągnąć bez faceta z kasą?
Mariola Baruk: – Dla mnie pieniądze nie mają w życiu większego znaczenia. Pamiętam, że byłam bardzo szczęśliwa 39 lat temu, kiedy się dorabiałam w Ameryce po rozwodzie z moim mężem. Do wszystkiego sama dochodziłam, małe rzeczy sprawiały mi radość i tak jest do tej pory.
– Jak było z tym rozwodem?
– Niemal od razu po przyjeździe do USA rozwiodłam się z moim mężem. Gdybym tego nie zrobiła, pewnie by mnie pewnego dnia zabił. Raz pobił mnie tak, że złamał mi kość policzkową, dlatego pod lewym okiem używam wypełniacze. Będąc w ciąży z moją córeczką, często chodziłam z podbitymi oczami. Nic nikomu nie mówiłam, bo wstydziłam się. Dzięki ucieczce do USA uwolniłam się od męża oprawcy, bo w Polsce wszystko zamiatałam pod dywan i pewnie nigdy bym od niego nie odeszła. Byłam samotną matką, było mi ciężko. Nocami sprzątałam motele, by zarobić na siebie i na córkę, ale byłam szczęśliwa, bo byłam wolna. Bardzo bym chciała kiedyś pomagać kobietom, które przeszły przez takie małżeńskie piekło jak ja.
– Po małżeństwie miała pani uraz do facetów?
– Nie, ale nie każdy potrafi za mną nadążyć, czasem brakuje im oddechu (śmiech). Lubię mężczyzn wesołych, z dystansem do siebie i z poczuciem humoru, niezależnych finansowo, bo na pewno nie będę chłopa utrzymywać. Nie cierpię skner.
– To chyba tylko młodsi mogą do pani pasować?
– W sumie wiek nie jest dla mnie ważny, bo znam facetów, którzy są starzy, ale są młodzi duchem i znam młodych, którzy są mentalnie starzy. Wiek to jest tylko liczba.
(czytaj dalej pod galerią)
– A seks?
– Jest cudowny w każdym wieku. Dla mnie seks jest ciągle ważny i zapewniam, że po sześćdziesiątce też można mieć w łóżku przyjemność. Akceptuję swoje ciało, wiem kim jestem, znam swoją wartość i wiem, czego chcę. W łóżku musi być partnerstwo i równouprawnienie. Nie znoszę tylko jednego u facetów: dużego brzucha. Działa to na mnie jak płachta na byka. Nie toleruję tego i nigdy nie będę, na te duże piwne brzuszki u panów mam po prostu alergię. Ja nie mam brzucha, oni też mogą go nie mieć.
- Po kim odwiedziła pani takie pozytywne podejście do życia?
- Wdałam się z tym do mego ukochanego taty, który niedawno skończył 92 lata i dalej ma niesamowite poczucie humoru i dystans do siebie, mam po nim te geny szczęścia i żywotności i eliksiru młodości (śmiech).