- Czego pragnie młoda aktorka?
- Dobrych ról. Ja marzę o filmach kostiumowych. I marzenie się ziszcza. Moja mama rok w rok życzy mi filmów kostiumowych i dzień po sylwestrze dostałam taką właśnie propozycję. Kiedy zadzwonił reżyser, byłam tak spokojna, że wyglądało, iż mi nie zależy. Oddzwoniłam potem z wyjaśnieniem, że jeśli tak to odebrał, to nie jest to prawdą. Po prostu byłam tak zaskoczona.
- Czy można wyżyć z aktorstwa?
- Ja uważam, że tak.
- Gdyby pani mogła przenieść się w czasie i wybrać moment, w którym rozpoczęłaby karierę...
- To najchętniej w latach 20., 30. Bardzo interesuję się tym okresem, II wojną światową. Dobrze, że ten okres stał się modny filmowo. Jesteśmy ostatnim pokoleniem, które jeszcze może zetknąć się z bohaterami tamtych zdarzeń. Ja pochłaniałam historię swoich dziadków jak gąbka. Mamy z kolegą zrobiony materiał ze starszymi osobami, chcemy go w sierpniu zmontować.
Zobacz też: Na dobre i na złe. Fobia Kingi z Na dobre i na złe. Marta Dąbrowska boi się latać
- Jest pani córką Waldemara Dąbrowskiego, byłego ministra, dziś dyrektora Teatru Wielkiego - Opery Narodowej. Wielu może pani zarzucać, że koneksje pomagają w karierze.
- Zarzucali. Wielokrotnie. Cokolwiek zrobię, ktoś będzie miał ochotę to powiedzieć, to powie. Wcześniej bolało mnie to, ale teraz jestem już uodporniona. Niech gadają, życzę im powodzenia i zdrowia. Jestem z taty bardzo dumna.
- Dzieciom znanych ludzi jest ciężej?
- Myślę, że tak. To nie tak, że wszystko jest załatwione... Z drugiej strony przecież nie wszyscy muszą lubić znanego rodzica i wtedy co... Takie powinowactwo może zaszkodzić.
- Jedno marzenie młodej aktorki do złotej rybki?
- Zawodowe. Zagrać u Miloa Formana albo u Romana Polańskiego.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail