"Sanatorium miłości" to niekwestionowany hit Telewizji Polskiej. Program w którym emeryci szukają miłości podczas turnusu, podbił serca widzów, a z niektórych uczestników uczynił prawdziwe gwiazdy. Nic dziwnego, że zdecydowano o powstaniu trzeciego sezonu, który możemy oglądać na antenie Jedynki.
Ten apel łamie serce! Gwiazdor "Świata według Kiepskich" nie ma pieniędzy na pogrzeb matki. Ma długi, prosi o pomoc
Gospodynią show jest Marta Manowska znana m.in. z "Rolnik szuka żony", który zapewnił jej rozpoznawalność i status gwiazdy. Jak możemy przeczytać - uznawana jest także za specjalistkę od ludzkich dusz. Rozmowy, które przeprowadza z uczestnikami pełne są bowiem empatii i zrozumienia dla nich... W najnowszym wywiadzie zdradziła, co dzieje się, kiedy zgasną kamery i co wtedy robią uczestnicy oraz... ona sama!
Jarosław Kret nareszcie się do tego przyznał! Wielkie zmiany w życiu pogodynka, można już gratulować
- My balujemy i uczestnicy też (śmiech). Ekipa się spotyka i do późnych godzin nocnych rozmawiamy o tym, co się wydarzyło na zdjęciach, omawiamy program - zdradza w "Show". Dodaje jednak, że uczestnicy nie bawią się z produkcją! - Kręcimy "Sanatorium miłości" z zachowaniem zasad sztuki programu dokumentalnego. Poza tym nasi bohaterowie potrzebują czasu dla siebie, by odreagować emocje albo odpocząć. Często też zachowują się bardzo młodzieżowo, ale moim zdaniem to dlatego, że wyrwali się ze swojej samotności. Kiedy przyjeżdżają do sanatorium, chcą tańczyć, śpiewać, cieszyć się. My na planie jesteśmy zamknięci ze sobą przez cztery tygodnie, to jest jak lot na Księżyc. Na ten czas wyłączam telefon, nie odpisuję na SMS-y i nie oddzwaniam. Nie ma mnie dla nikogo. Raz na kilka dni sprawdzam tylko, co słychać u rodziców i mojej babci - dodaje.