Marta Wiśniewska: Mimo choroby żyję normalnie

2012-03-19 3:00

Marta Wiśniewska, piosenkarka, o tym, że cierpi na cukrzycę typu I dowiedziała się, będąc w ciąży. Jej świat wywrócił się do góry nogami. Nam opowiada o tym, jak nauczyła się żyć z tą przewlekłą chorobą

Martę Wiśniewską od zawsze rozpierała energia i do dziś nic się nie zmieniło. Tańczy, koncertuje, prowadzi szkołę tańca, wychowuje dwójkę dzieci. Jest chora na cukrzycę, ale nie dała się tej chorobie zdominować. Otwarcie mówi, że jej nienawidzi, jednocześnie jest żywym dowodem na to, że można z nią żyć aktywnie.

- Od kilku lat zmagasz się z cukrzycą typu 1. Nietrudno się domyśleć, że wiadomość o chorobie dla tak młodej i aktywnej dziewczyny to musiał być prawdziwy szok. Mam rację?

- Tak, zwłaszcza że zawsze dbałam o siebie i prowadziłam higieniczny tryb życia. Ludzie palą, piją i są zdrowi jak ryba. A ja? Wysportowana, żywiąca się w miarę przyzwoicie, dlaczego akurat mnie to musiało spotkać? Zupełnie bez sensu, kompletnie niesprawiedliwe. Byłam wściekła, gdy dowiedziałam się o chorobie i naprawdę długo nie mogłam dojść do siebie.

- Zaczęło się od cukrzycy ciążowej?

- Byłam w ostatnim trymestrze ciąży z Fabienne. Podczas badań wyszło, że mam cukrzycę ciążową. Nie traktowałam tego jak wyroku, to się przecież zdarza kobietom w odmiennym stanie. Poziom cukru udało się uregulować dietą. Minęło trochę czasu, już zdążyłam o wszystkim zapomnieć, gdy mój organizm zaczął się dziwnie zachowywać.

- Dziwnie? To znaczy jak?

- Byłam ciągle zmęczona, słabo widziałam, non stop biegałam do toalety, piłam hektolitry wody i bardzo schudłam. Ale żeby nie było, że pomyślałam, że coś mi dolega. Mnie? Skądże znowu! Uznałam, że to reakcja organizmu na zbliżający się mróz, podejrzewałam, że mam anemię. A ze spadku wagi oczywiście się cieszyłam. Dopiero moja mama siłą wypchnęła mnie do lekarza. Jak do niego pojechałam, tak już zostałam w szpitalu. To był prawdziwy szok.

- I trzeba było przeorganizować życie?

- Przede wszystkim musiałam poprzestawiać sobie wszystko w głowie. Zaakceptować fakt, że jestem chora. I ułożyć wszystko od nowa. To wymagało czasu, ale się udało. Nienawidzę tej choroby. Ale jestem żywym dowodem na to, że z cukrzycą można normalnie i szczęśliwie żyć. Muszę tylko dbać o zachowanie prawidłowego poziomu cukru we krwi. Po latach weszło mi to w krew i robię już to niemal odruchowo. Przed zajęciami w mojej szkole tańca badam cukier, muszę pamiętać, by mieć ze sobą coś słodkiego do picia, ekipa ze mną współpracująca i rodzina jest przeszkolona na wypadek, gdyby coś się ze mną zadziało. Badam się regularnie, wykluczyłam białe pieczywo, słodycze...

- Łamiesz czasem zakazy? Pytam, bo życie bez batonika, sernika czy innych łakoci to musi być katorga.

- Też lubię słodycze (śmiech)... I jasne, że czasem robię sobie dyspensę na produkty zakazane. Muszę tylko pamiętać, by wcześniej dostarczyć sobie większą dawkę insuliny. Nie da się prowadzić diety na szóstkę z plusem, chociaż oczywiście staram się stosować do zasad książkowo. W końcu tu chodzi o moje zdrowie i życie. Ale można nauczyć się siebie, reakcji własnego organizmu i starać się kontrolować, co się z nim dzieje. Cukrzyk musi być swoim lekarzem. Jestem na pompie insulinowej, jeśli jest dobrze zaprogramowana, naprawdę daje się spokojnie żyć. Wciąż uczę się swojego organizmu. A mam za sobą kilka wpadek, jak ta, kiedy po nieprawidłowym wkłuciu wylądowałam w szpitalu, bo pompa nie dostarczała insuliny.

- A co z zachowaniem zgrabnej sylwetki? Ludzie chorzy na cukrzycę często borykają się z nadwagą. A ty jak zawsze w formie.

- Mam to szczęście, że zawsze byłam aktywna, a taniec i sport ułatwiają mi sprawę. Przy cukrzycy organizm jest rozchwiany, łatwo go rozregulować. Mam cukrzycę typ 1, muszę dostarczać insulinę do organizmu. I tu jest pułapka, bo im więcej insuliny dostarczamy, typ większy mamy apetyt. Organizm cukrzyka lubi też zatrzymywać wodę, zdarzają się problemy ze skórą. Trzeba więc dbać o siebie i zwracać uwagę, by nie przeholować z jedzeniem. Sport ułatwia sprawę. Im bardziej się spocimy, tym dla nas lepiej. Ja oczywiście polecam taniec, ale jeśli ktoś nie lubi, to niech idzie na spacer albo weźmie się za sprzątanie. To też jest ruch. Oby tylko się nie zamartwiać. Jestem zadowolona z życia, robię to, na co mam ochotę. Da się z tym żyć? Jasne, że da!

Marta Wiśniewska

Marta Wiśniewska znana jako Mandaryna mimo młodego wieku choruje na przewlekłe schorzenie. Cukrzycę typu I lekarze wykryli u niej, gdy była w ciąży z córką Fabienne. Wtedy udało jej się poziom cukru wyrównać dietę. Choroba jednak nie dała spokoju i zaatakowała po raz drugi. Tym razem nie poszło tak łatwo. Piosenkarka musi brać insulinę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają