Martyna Wojciechowska z ekipą programu "Kobieta na krańcu świata" w Gruzji
Martyna Wojciechowska do strachliwych osób zdecydowanie nie należy. W końcu jako podróżniczka zwiedziła wiele - niekoniecznie całkowicie bezpiecznych - miejsc ba świecie. Niektórzy pamiętają też to, że kochająca adrenalinę dziennikarka TVN wzięła udział w potwornie trudnym Rajdzie Dakar. Co tam Dakar jednak, gdy mamy do czynienia z "windą morderczynią"! Martyna Wojciechowska na taką "atrakcję" trafiła podczas pobytu w Gruzji. Sama winda z pozoru wygląda dość zwyczajnie, tyle że raczej obskurnie. Dziennikarka udała się z ekipą programu "Kobieta na krańcu świata" do jednego z gruzińskich bloków. Na miejscu okazało się, że żeby pojechać windą... należy zapłacić 10 tetri (około 15 polskich groszy). To jednak niewielki problem w porównaniu do tego, co wydarzyło się potem.
W naszej galerii pod artykułem prezentujemy, jak zmieniała się Martyna Wojciechowska. Trudno ją poznać!
Martyna Wojciechowska przeżyła chwile grozy w windzie. "Winda morderczyni"
Obskurna winda zaczęła szaleć! - O Boże, nie! Nie! Ratunku! Otwórzcie mnie - krzyczała Martyna Wojciechowska. Na szczęście drzwi dość szybko się otworzyły, ale chwile grozy dziennikarka musiała przeżyć. - To jest jakaś, powiedziałabym, winda morderczyni - skwitowała gwiazda TVN. - Nie zdążysz przejść i już cię przecina - dodała. Później Martyna Wojciechowska wrzuciła do specjalnej puszeczki 10 tetri. Okazało się jednak, że winda najpewniej ruszyła jeszcze przed uiszczeniem opłaty. W głowie dziennikarki zapaliła się lampka. - Ooo. Widzę, ze tutaj jest jakaś szansa na zachachmęcenie czegoś - cieszyła się Martyna Wojciechowska. Potem wyjaśniła, że za darmo jedzie się w dół, a za pieniądze w górę. Być może zatem ktoś z góry wezwał windę i dzięki temu można było zaoszczędzić 15 groszy. No ale Martyna Wojciechowska i tak zapłaciła.