Minęło prawie już pół roku odkąd Przemek, po trzech miesiącach po ślubie, postanowił wyprowadzić się od Martyny. Jednak w tym przypadku czas nie leczy ran, bo podróżniczka nadal nie może się uporać z bólem związanym z rozpadem małżeństwa. Co prawda na Instagrama wrzuca zdjęcia, na których się uśmniecha i wydaje się, że wszystko jest w porządku, ale to tylko robienie dobrej miny do złej gry. Tak naprawdę Wojciechowska ma w sobie mnóstwo złości i niezrozumienia. Nic dziwnego, że w końcu musiała dać upust tym emocjom.
ZOBACZ KONIECZNIE: Po rozwodzie z Wojciechowską, Kossakowski już ma zajęcie. Pochwalił się w sieci
Wojciechowska walczy na ringu
Z pewnością ciężko jest dziennikarce wrócić do normalności, gdy wokoło wszyscy mówią o końcu jej małżeństwa, a w Internecie co chwilę przewija się osoba jej męża. Martyna nie wytrzymała i postanowiła zrobić coś, co przyniesie jej ulgę w cierpieniu.
"Wstałam rano i zadałam sobie pytanie czego dziś potrzebuję najbardziej.Zupełnie spontanicznie zadzwoniłam do SASHY SIDORENKO, o której ostatnio Wam pisałam.To wielokrotna Mistrzyni Ukrainy w boksie, pas Mistrzyni Europy wywalczyła w polskich barwach, niepokonana na ringu zawodowym.I tak oto po raz pierwszy w moim życiu odbyłam TRENING BOKSERSKI, po którym zmęczona, ale szczęśliwa wyczołgałam się z Jej klubu…", napisała prowadząca "Kobietę na krańcu świata" na swoim profilu na Instagramie.
Nie od dziś wiadomo, że porządny wysiłek fizyczny najlepiej działa na problemy emocjonalne.
Martyna mówi otwarcie, czego teraz potrzebuje
Nie raz podkreślała, że nic nie potrafi jej złamać. Udowadniała, że potrafi podnieść się z największej tragedii w swoim życiu. Zapewne i tym razem tak się stanie, ale potrzebuje do tego czasu i jak sama przyznaje marzy, żeby w jej życiu w końcu zagościła stabilizacja, którą myślała, że osiągnęła, gdy stawała na ślubnym kobiercu z Kossakowskim.
"Co jest najważniejsze w tym sporcie?BALANS, RÓWNOWAGA I MOCNE STANIE NA NOGACH - tak mówi Sasha.Niczego nie potrzebuję teraz bardziej??Dziękuję Sasha za dziś i choć to był mój pierwszy raz, to na pewno nie ostatni!", dodała podróżniczka.
Miejmy nadzieję, że boks okaże się wybawieniem dla Wojcicechowskiej i pozwoli jej wrócić do emocjonalnej równowagi, chociaż złamane serce na pewno jeszcze długo będzie jej przypominać o końcu wielkiej miłości.