Miłość Martyny Wojciechowskiej do wolności i swobody została wyssana z mlekiem matki! Świadczą o tym ostatnie słowa podróżniczki, która w wywiadzie dla "Vivy" opowiedziała o swoim dzieciństwie. Okazuje się, że Martyna, a właściwie Marta Eliza Wojciechowska, potrafiła postawić na swoim nawet w przedszkolu. Z tego też względu została z niego wyrzucona zaledwie po dwóch tygodniach. Najlepszym wyjaśnieniem tej sytuacji są jej własne słowa:
- Byłam dzieckiem bardzo wrażliwym i nieśmiałym. Miałam swój świat, który uwielbiałam. Pójście do przedszkola to był dla mnie szok. Zresztą po dwóch tygodniach zostałam z przedszkola wyrzucona. Byłam wychowana w takim poczuciu wolności, że nie potrafiłam zrozumieć, że trzeba na gwizdek jeść, spać, siusiać i się bawić. To było zderzenie z inną rzeczywistością. Pierwszy dzień przedszkola pamiętam do dzisiaj. Dzieci krzyczały, popychały się, podstawiały nogi. Dla mnie to było niezrozumiałe. Byłam łagodna i wychowana w szacunku dla innych - wyznała Wojciechowska.