Maryla Rodowicz od końca lipca jest rozwódką. Batalia sądowa trwała dwa lata i zszargała jej nerwy. – Mąż w wielu momentach rozprawy zaskoczył mnie przykrymi słowami. Rozwód dostarczył mi wielu naprawdę niemiłych sytuacji – mówiła „Super Expressowi” artystka zaraz po rozprawie. Dziś przyznaje, że to, co się wydarzyło, bardzo nią wstrząsnęło. – Odbieram rozwód jako życiową porażkę. To jest porażka. To nie jest coś, co nie wyszło. To życie nie wyszło. To jest bardzo poważna strata, bardzo poważny minus, przeżycie i trauma. Na początku wpadłam w panikę, ale potem dzieci mi pomogły. Mówiły: „Mama, nie przejmuj się tak. Może to lepiej dla ciebie. Spójrz na to z innej strony” – przyznała gwiazda estrady w programie TVP Kobieta „Taka jak Ty”. Ale mimo że została sama, Maryla nie chce znowu się zakochiwać.
– Czy jestem gotowa na nową miłość? Nie! Nie chcę facetów! Nie wyobrażam sobie jakiegoś faceta, który by siedział koło mnie – jaki by nie był. Ale jakby co, musiałby być dużo młodszy – powiedziała i dodała szybko, że szukanie partnera za pomocą aplikacji randkowych jest dla niej zbyt upokarzające.
Pocieszeniem dla artystki mogłoby być wnuki. Niestety, żadne z trójki jej dzieci nie śpieszy się do rodzicielstwa. - Fajnie byłoby pośpiewać swoim wnukom. Ja bardzo o nie proszę. Ale słyszę: „Mama, mama! Planeta jest przeludniona. Jeszcze my mamy się do tego dokładać?!”. Takie wymówki – dodała smutno.