Maryla Rodowicz i Andrzej Dużyński przed laty byli naprawdę zgraną parą. On miał fabrykę zakrętek do butelek i hojnie sponsorował jej karierę, ona szalała na scenie i wychowywała ich syna Jędrka oraz dwójkę dzieci z poprzedniego związku – Kasię i Janka.
Niestety, ta sielanka skończyła się wiosną wiosną 2016 r. Maryla i Andrzej rozstali się, a rok wcześniej podzielili majątek – ona wzięła willę w Konstancinie wartą 10 mln zł i dwa mieszkania – jedno w Krakowie, drugie w Warszawie. On zmienił branżę biznesową i zostawił sobie jedynie firmę, która dopiero wkraczała na rynek nieruchomości, oraz mieszkanie w Warszawie.
Dużyński wyprowadził się z domu, ale nie przestał płacić rachunków za konstancińską willę z szacunku do żony i wspólnych 30 lat, które przeżyli. Co miesiąc dawał na to 20 tys. zł i chciał robić to dalej, więc zaproponował żonie ugodę i rozwód bez orzekania o winie. Chciał załatwić wszystko na pierwszej rozprawie. Maryla początkowo przystała na tę propozycję, prawnicy małżonków przygotowali dokumenty, ale w dniu rozprawy piosenkarka nie pojawiła się w sądzie i zmieniła adwokata. CZYTAJ NIŻEJ
Polecany artykuł:
Teraz żąda rozwodu z orzeczeniem o winie i... 28 tys. zł alimentów. To rekordowa kwota, która nigdy nie została orzeczona przy rozwodach w polskim show-biznesie.
– Maryla zawsze lubi mieć rzeczy z górnej półki, ale tu będzie jej trudno. Świadkowie nie potwierdzają, że Andrzej miał romans i zostawił ją dla innej, a na dodatek w sądzie musiała ujawnić zeznanie podatkowe, z którego wynika, że zarabia całkiem nieźle. Do tego ma spory majątek, więc na takie alimenty raczej liczyć nie może – mówi nam osoba znająca kulisy rozwodu.