Maryla Rodowicz jest tyranem? Ujawniamy kulisy festiwalu w Opolu. VIDEOBLOG Ewy Wąsikowskiej

15 września Maryla Rodowicz obchodziła w Opolu jubileusz 50-lecia swojej pracy artystycznej. Jak przygotowywała się do jednego z najważniejszych koncertów w swoim życiu? Co robiła na dwie godziny przed jego rozpoczęciem?

Myli się ten kto wyobraża sobie, że królowa polskiej piosenki relaksowała się w tym czasie w wannie pełnej pachnącej piany lub pracowała z makijażystami i fryzjerami nad swoim wyglądem. Rodowicz do ostatniej chwili za kulisami uczestniczyła w próbie generalnej. Milcząca i skupiona w słuchawkach na uszach przysłuchiwała się każdemu dźwiękowi, który został zagrany i wyśpiewany na opolskiej estradzie. Jak wiadomo, w jej jubileuszu uczestniczyło wielu artystów, m.in. Doda (33 l.), Feel, Pectus. Maryla musiała mieć pewność, że jej piosenki w wykonaniu innych wypadną perfekcyjnie.

Czy to oznacza, że jest dla swoich współpracowników tyranem? Lepsze byłoby tu określenie tytanem pracy. Podczas jej występów wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. To dlatego od 50 lat wciąż jest jedną z największych gwiazd polskiej piosenki. Czy to oznacza, że podczas jej koncertów w ogóle nie ma miejsca na improwizację? Nie! Pod koniec jubileuszowego koncertu w Opolu, kiedy były ogłaszane wyniki plebiscytu na przebój wszech czasów Maryli Rodowicz, tuż po słowach, że "czytelnicy "Super Express" wybrali piosenkę..." artystka westchnęła: "Pewnie "Małgośka..."" (kamery tego nie pokazały). Kiedy okazało się, że jest to piosenka "Niech żyje bal" Maryla Rodowicz rozpromieniła się. Tak ucieszył ją ten werdykt, że zaśpiewała a capella swój wielki przebój. Nie było tego w scenariuszu. Ba! Tego wieczoru Rodowicz w ogóle nie miała śpiewać tej piosenki. I choć nikt nie wiedział, co dalej się wydarzy, wszystko wypadło perfekcyjnie – jak to u Maryli!

Magia sceny

Niestety, takie koncerty niemal zawsze są okupione przez artystów wielką tremą. Mimo że scena to ich drugi dom, stres, żeby wszystko wypadło znakomicie, a publiczność była zadowolona z ich występu, bywa ogromny. Prawdziwej tremy przed koncertem Maryli Rodowicz doświadczył m.in. tancerz Jan Kliment (43 l.), znany doskonale z programu "Taniec z gwiazdami". Jak nam wyznał tuż przed wyjściem na opolską estradę, był przerażony. Bał się, że nie będzie w stanie zatańczyć – stres dosłownie go zjadał. Wystarczyło jednak, że wyszedł na scenę, spojrzał na publiczność i... trema minęła – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki! Jego ognisty, energetyczny taniec z Marylą Rodowicz był jedną z największych atrakcji tego wieczoru!

Magia ekranu

A w jakich warunkach gwiazdy przygotowują się do swoich występów. Zaplecze amfiteatru w Opolu nie rozpieszcza. Prowadzący oraz większość artystów, którzy wychodzą na scenę, by zaśpiewać jedną, dwie piosenki, mają do dyspozycji maleńkie, skromne garderoby, w których mieści się jedno krzesło, małe lustro i mały stoliczek. Ot, większa szafa. Dwie osoby w takim pomieszczeniu to już tłok!

A makijaż i fryzura? Największe gwiazdy przyjeżdżają z osobistymi stylistami, wizażystami i fryzjerami. Jednak większość osób wychodzących na opolską scenę – m.in. konferansjerzy - ustawia się w kolejce do pokojów makijażystek i fryzjerów dla wszystkich. A tam praca wre jak w fabryce świętego Mikołaja. Jedna wizażystka podczas takiego wieczoru wykonuje około 30 makijaży! I to nie tylko twarzy? Bo jeśli ktoś zastanawia się, skąd u gwiazd złota opalenizna przez cały rok, poznaliśmy jej sekret! Wystarczy dać się spryskać specjalnym preparatem udającym opaleniznę! Po występie jeden prysznic i nie ma po niej śladu. To właśnie jest magia ekranu!

ZOBACZ: Małgorzata Rozenek-Majdan będzie uczyć Polki o finansach

PRZECZYTAJ: Pogodynka TVN w ciąży!

POLECAMY: Skradziono NAGIE zdjęcia Anny Muchy