Po koncercie w Wadowicach Maryla Rodowicz wróciła do domu wyraźnie przybita. To, co ją tam spotkało, przechodzi ludzkie pojęcie. Po udanym występie, podczas którego jak zawsze porwała tłumy, wróciła na swojej garderoby. Jakież było jej zdziwienie, gdy okazało się, że w czasie koncertu została okradziona!
- Tak się cieszyłam na papieskie kremówki, ale ktoś mi podprowadził z garderoby. No ludzie! - przekazała Maryla Rodowicz za pośrednictwem Facebooka.
"Super Express" natychmiast postanowił interweniować. Po naszej rozmowie z detektywem Krzysztofem Rutkowskim (64 l.) Maryla może przestać ronić łzy rozpaczy.
Nie ma żadnego problemu! Nasze biuro detektywistyczne działa sprawnie jak serwis aparatów fotograficznych z Japonii. Przyjmuję tylko poważne sprawy, a ta taka jest! Trzeba dbać o nasze dobro narodowe. Maryla Rodowicz odzyska swoje kremówki! Potrzebuję tylko informacji, ile ich było. Dostarczę je osobiście. Na pewno będą świeższe niż te skradzione
- powiedział nam poruszony historią detektyw, który zwraca się do wokalistki.
- Marylo, nie martw się! Biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego stanie na wysokości zadania - przekazał.
Wygląda na to, że Maryla może odetchnąć z ulgą.
Zobaczcie w naszej galerii, jak wyglądał koncert Maryli Rodowicz w Wadowicach. To tam doszło do okropnej kradzieży.