W środę w warszawskim sądzie Maryla Rodowicz pojawiła się w dobrym nastroju. Na salę rozpraw wchodziła z uśmiechem, choć wiedziała, że lekko nie będzie. Już przed rozprawą prawnicy gwiazdy przekazali nam, że potrwa ona nawet sześć godzin. I tak właśnie się stało. Sama Maryla składała zeznania aż przez trzy godziny. Potem przez ponad dwie godziny słuchała słów męża.
NIE PRZEGAP: Tak zrobili grób Piotra Woźniaka-Staraka, że widać go już z połowy cmentarza! Dzieło włoskich projektantów powala! [ZDJĘCIA]
Maryla Rodowicz wyszła z sądu wyczerpana. Zwłaszcza, że Andrzej Dużyński znów jej dopiekł.
- Mąż w wielu momentach rozprawy zaskoczył mnie przykrymi słowami. Rozwód dostarczył mi wielu naprawdę niemiłych sytuacji, tyle mogę powiedzieć - ujawnia Maryla Rodowicz w rozmowie z "Super Expressem".
ZOBACZ TAKŻE: Maryla Rodowicz wściekła na męża: Robi ze mnie biedaczkę. KULISY ROZWODU
Już po pierwszej rozprawie, na której stanęła twarzą w twarz z mężem, Maryla była w szoku, bo nie rozpoznała w tym mężczyźnie tego, z którym była przez 30 lat.
- Widok męża po drugiej stronie sali sądowej jako mojego wroga bez cienia sympatii był bardzo przykry - powiedziała nam wtedy.
ZOBACZ WIĘCEJ: Maryla Rodowicz jest załamana. Na rozwodzie polały się łzy! Złe informacje dla gwiazdy
Na szczęście znów mogła liczyć na dzieci ze związku z Krzysztofem Jasińskim (68 l.). Katarzyna i Jan cały czas byli przy niej.
- Moje dzieci przyjeżdżają do Warszawy na każdą rozprawę, zawsze mnie asekurują, siedzą na korytarzu, czekają. Jest mi lżej, gdy wiem, że tam są. Wspierają mnie - mówi nam wzruszona Maryla Rodowicz.
NIE PRZEGAP: Zamachowscy dzielą majątek. Monika boi się, że zostanie na bruku. Tylko u nas!
Po rozprawie cała trójka ruszyła do popularnej restauracji sushi, a Maryla w końcu mogła odetchnąć i się zrelaksować. Później do późnych godzin nocnych siedziała z synem i córką w swoim ogrodzie i długo rozmawiali. Takie dzieci to skarb.