- Ja osobiście od czasów licealnych testuję przeróżne diety. Budowę ciała dostajemy w genach, podobnie jak skłonności do tycia - mówiła "Super Expressowi" Maryla Rodowicz.
Ale ona wcale nie tyje. Wręcz przeciwnie. Gwiazda z miesiąca na miesiąc wygląda coraz lepiej.
- Jem bardzo mało, jak ptaszek. Dzisiaj jadłam rosół i pierogi na przykład. Jem dwa razy dziennie. Skurczył mi się żołądek po prostu - zdradza nam Maryla.
Zobacz: Maryla Rodowicz o disco polo w Opolu: Musiałam wziąć dużo leków uspokajających!
Gwiazda od czerwca do października tego roku zagra blisko 40 koncertów. I na pewno schudnie dzięki nim jeszcze więcej. Wszystko przez to, że na scenę zawsze wychodzi głodna. - Nie jem przed koncertem, piję dużo wody. Jem bardzo mało, po pierwsze, po to, żeby się oderwać od sceny, po drugie - żeby przepona nie podchodziła do gardła. Muszę być na koncercie głodnawa, żeby się czuć lekko - zdradza nam swoje tajemnice.
Jednak nigdy nie odmawia sobie swoich ulubionych dań. - Po koncertach żołądek jest skurczony i duże ilości nie wchodzą, ale dobry rosołek, młode kartofelki to zawsze - uśmiecha się Maryla.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail