Maryla Rodowicz była jedną z gwiazd sobotniego wielkiego koncertu na kultowym stadionie PGE Narodowym w Warszawie. Na scenę wyszła w zadziornej stylizacji - wbiła się w podkreślający talię gorset i odsłoniła odziane w seksowne pończochy nogi. Jak żartowała zaraz po występie, publiczność jej nie rozpoznała. Maryla Rodowicz zrzuciła już bowiem 20 kilogramów.
Artystka w nowym rozmiarze czuje się ze sobą doskonale. Nic dziwnego, że znów przyciąga rzesze adoratorów. I to coraz młodszych!
- Zakochanych we mnie wielbicieli jest dużo. Tydzień temu grałam koncert, podczas którego na scenę weszli chłopcy w wieku 13-14 lat. Napisali do mojej chórzystki, że będą też na kolejnym i znowu chcieliby wejść na scenę, bo mnie bardzo kochają – opowiada nam Maryla. - Widać, że są zakochani, patrzą mi w oczy – dodaje.
Wzdychają do niej nie tylko nastolatki.
- Mam jednego takiego zakochanego, który jest marynarzem. Jednego miesiąca jest na statku, a drugiego jeździ na koncerty – zdradza nam Rodowicz.
Ale marynarz to jeszcze nic!
- Mam też takiego fana, który jest księdzem. Księży mam zresztą bardzo dużo. Zakochanych. I to jak! - śmieje się Maryla. - Ten, o którym mówię, odprawia mszę, po niej zrzuca sutannę, wkłada porwane dżinsy i przyjeżdża na koncert – opowiada nam dumna Maryla.
Tylko pozazdrościć takiego powodzenia.