Maryla Rodowicz wprost o swoich finansach! Już nie jest pod kreską
Maryla Rodowicz nie jest zadowolona, że media co jakiś czas komentują jej sytuację finansową, przypominając jedną z wypowiedzi. - Trzeba zaciskać pasa jak nigdy. Przez ten kryzys powoli uczę się doceniać wartość pieniądza… Bywa, że jestem pod kreską - powiedziała królowa polskiej sceny "Super Expressowi" w 2020 roku. Trwała pandemia, a gwiazda nie koncertowała. Dziś jest zupełnie inaczej. Sama podkreśla, że wypowiedź jest już nieaktualna, bo radzi sobie świetnie.
Po rozwodzie z mężem spadły na nią wszystkie opłaty, ale Maryla Rodowicz daje sobie radę.
Od momentu, kiedy opuścił mnie mąż, musiałam się zająć rachunkami. Musiałam się tego nauczyć, zobaczyć, co ile kosztuje. On płacił wszystkie pensje, opłacał remonty. Teraz ja muszę się tym zajmować. Wiem, co ile kosztuje
- powiedziała w najnowszym wywiadzie dla "Na żywo".
- Taka kobieta jak ja absolutnie da sobie radę! Każda kobieta potrafi poradzić sobie w życiu bez faceta. Bo my, kobiety, mamy jaja! - dodała z dumą.
Choć od kilkunastu lat pobiera emeryturę, na odpoczynek się nie wybiera. Rodowicz koncertuje jak szalona. Zatrudniła nawet nowego menadżera, by móc pracować jeszcze więcej. A to dlatego, że za pieniądze z ZUS-u nie by nie przeżyła.
- Muszę śpiewać do końca życia - mówi "Super Expressowi".
Ale to jest bardzo miły obowiązek. Na szczęście lubię to robić. Tak się dobrze składa. Bo wiadomo, jakie są emerytury. To nie są pieniądze, za które można się utrzymać. Nie wiem, kto może się utrzymać za 1500 zł na przykład
- tłumaczy Maryla i ujawnia nam: - Ja mam 2 600 zł emerytury. Zwiększyła się. Była mniejsza. Na początku dostawałam 1 300 zł.
