Gwiazdy upodobały sobie egzotyczne miejsca na świecie. Wyjeżdżają tam, gdzie dużo słońca, wody i przestrzeni. Maryla Rodowicz ceni sobie nasz kraj, a w zasadzie odpoczynek w swoim własnym domu. "Po co wy gdzieś wyjeżdżacie? Przecież tu jest raj" - piosenkarka wspomina słowa swojej mamy, których wcześniej nie rozumiała. W rozmowie z "Faktem" wyjaśniła, skąd u niej uraz do zagranicznych podróży. Okazało się, że będąc jeszcze ze swoim mężem, wypoczywała na Malediwach. Ma złe wspomnienia z tego okresu:
- Zatrzymaliśmy się w pięknym domku, który stał na plaży. Miał łazienkę otwartą, która wychodziła na ogródek i była zasłonięta tylko roślinnością. Niestety raj się szybko zamienił w piekło. Na Marylę czekały prawdziwe niebezpieczeństwa! Nie tak wyobrażała sobie wypoczynek:
- Tam, gdzie się zatrzymaliśmy, blisko do brzegu podpływały małe rekiny. Były też małe ogromne czarne płaszczki i trzeba było uważać, by ich nie nadepnąć. Najgorsze było jednak co innego. Pierwszego dnia nas poparzyły meduzy. Nikt nam nie powiedział, że jest sezon, że są ławice meduz. Ta meduza się nazywa portugalski żeglarz. Ma ciało jak żagiel, a ogon jej sięga do kilkunastu metrów i jest cienki jak włos. Myślałam wtedy w wodzie, że wpłynęłam w jakieś włosy. Czułam się opleciona włosami. To były tak mocne poparzenia, że później kolejne dni spędziłam w domku. To było pierwsze i ostatnie kąpanie.
ZOBACZ: Symboliczne wynagrodzenie uczestników "Sanatorium miłości". Manowska rekordzistką! Ile zarabiają?
Maryla Rodowicz przekonuje, że jej ogród to najlepsze miejsce na świecie na relaks. Powiedziała, że ciepłe kraje to nie jej klimat. Jeśli jakiś wyjazd, to najchętniej Mazury, w małym domku.
- Po co więc tłuc się przez cały świat gdzieś zagranicę, gdzie czyhają różne niebezpieczeństwa, jak fajnie można wypoczywać w Polsce?