Nagła śmierć Tiny Turner wstrząsnęła całym światem - także naszymi rodzimymi artystami. Nieodżałowana gwiazda kilkukrotnie odwiedzała przecież nasz kraj. Ostatni koncert odbył się właśnie w Sopocie. To tu Maryla Rodowicz dowiedziała się o jej śmierci, gdy właśnie zaczynała próby do swojego występu na sopockim festiwalu. Okazuje się, że ona też jest wielką fanką amerykańskiej wokalistki.
Maryla Rodowicz wspomina Tinę Turner
- Tina była dla mnie bardzo ważną artystką. Była genialna. Miała taki wokal, była tak charyzmatyczna! Byłam na jej koncercie w Pradze w połowie lat 2000. Wielka inspiracja - powiedziała nam Maryla Rodowicz.
Z prób w Sopocie Rodowicz pojechała na koncert do pobliskiego miasta. Tam spotkała się z fanami, którzy tak samo jak ona przeżywali śmierć Tiny. Usłyszała od nich słowa, których nigdy nie zapomni.
Rodowicz nie umrze tak jak Turner!
- Grałam koncert w Gdańsku. Po występie podeszli do mnie fani i mówią: "Niech pani nie robi nam tego, co Tina". Zamurowało mnie! - wyznała nam Maryla Rodowicz.
Gdy otrząsnęła się po usłyszeniu prośby fanów, odpowiedziała im. - Powiedziałam: "Obiecuję. Obiecuję, że wam tego nie zrobię!".
Maryla Rodowicz już kilka lat temu podjęła decyzję, że nigdy nie umrze. I tego się trzyma. Swojemu zespołowi zabrania nawet mówić o chorobach i śmierci.
A my wierzymy jej, że dotrzyma słowa!