Maryla Rodowicz chętnie wyruszyłaby na zagraniczną wyprawę. Ale nic z tego. Tegoroczne wakacje spędza w swoim ogrodzie. Dlaczego nigdzie nie wyjedzie?
- Luksus kosztuje – śmieje się gwiazda w rozmowie z „Super Expressem”. - Jak chcemy wypoczywać w super luksusowych warunkach, to niestety, musimy za to słono zapłacić. A ja chętnie wzięłabym ze sobą dzieci. To już cztery bilety, które musiałabym kupić. Ja musiałabym lecieć w biznesklasie, już nie mam zdrowia studenckiego. A przecież nie posadzę dzieci w ekonomiku. Musiałyby lecieć w tej samej klasie, co ja. Do tego hotel dla tylu osób. To jest bardzo duży koszt - wylicza Maryla Rodowicz.
Ale Maryla Rodowicz i tak woli odpoczynek w kraju.
- Najbardziej mi odpowiada nasz klimat. I tak się nie wystawiam na słońce, mam jasną karnację. Chętnie pojechałabym na Mazury, tylko że muszę mieć pomost do swojej dyspozycji, żeby móc spokojnie robić ryby. A nie znam takiego miejsca. Mój starszy syn, który teraz buduje drewniane domy na Mazurach, powiedział, że wybuduje dla mnie pomost. Nawet kupił już łódkę – opowiada nam Maryla Rodowicz.
Ale łódką daleko nie wypłynie, bo ogarnia ją strach.
- Ja się boję głębokiej wody. Dlatego lubię wędkować z pomostu, bo taka czarna woda mnie przeraża. Dobrze pływam, ale to nie znaczy, że lubię. Nawet unikam kąpieli w mojej wannie, bo jest za duża. Nie dosięgam nogami i się w niej topię. W związku z tym biorę tylko prysznic – śmieje się Maryla Rodowicz.