- Czułbym się lepiej psychicznie, gdybym już pracował - wyznaje "Super Expressowi" Krzysztof Ziemiec. - Na razie jednak jest to niemożliwe. Po prostu nie dałbym rady.
Myśli dziennikarza jednak wciąż krążą wokół redakcji.
- Zastanawiam się czasami, do kogo mógłbym zadzwonić i z kim porozmawiać lub przeprowadzić wywiad - tłumaczy Ziemiec. Dziennikarz szybko się jednak dyscyplinuje.
- Przecież w tym stanie nie dojechałbym do pracy. Ani metrem, ani samochodem - mówi lekko zrezygnowany Ziemiec. - Nie dałbym rady... - zawiesza smutno głos.
Krzysztof Ziemiec (41 l.) w czerwcu o mało nie zginął w pożarze własnego mieszkania. Jego opanowaniu i zachowaniu zimnej krwi trójka jego dzieci zawdzięcza życie. Sam jednak doznał ciężkich poparzeń ciała. Po tygodniach leżenia w szpitalu dziennikarz dziś przechodzi rehabilitację.
- Z każdym dniem czuję się coraz lepiej. Mogę robić więcej rzeczy, więcej przejść na własnych nogach - mówi. - Podczas rehabilitacji pracuję teraz głównie nad mięśniami, żeby mieć więcej siły - dodaje.
Ale do pracy Ziemiec zapewne wróci dopiero za rok.