Widok Mateusza wzrusza. Niejedna kobieta chętnie przytuliłaby go do piersi. A niejeden mężczyzna współczuje mu, że jego żona wniosła pozew o rozwód zaledwie kilka miesięcy po ślubie i znalazła pocieszenie w ramionach innego. Życie Damięckiego rozpadło się niczym domek z kart. W osiem miesięcy po hucznym ślubie rozwiódł się.
Przeczytaj koniecznie: Damięcki nie myśli o randkach, ma DOŚĆ kobiet
"Super Express" spotkał ostatnio przystojnego gwiazdora w centrum Warszawy. Po spektaklu w Teatrze Syrena artysta poszedł do restauracji przy placu Zbawiciela na lampkę wina.
Nie zabawił tam jednak długo. Postanowił trochę posnuć się po mieście. Pojeździł metrem, zwiedzając stacje. Zaszedł też na stację benzynową po napój. Po kilku godzinach włóczęgi wreszcie postanowił wrócić do domu. Pustego i zimnego. Szkoda Mateusza.