Widać, że Mateusz Damięcki musiał ciężko pracować nad swoim ciałem, żeby osiągnąć taki efekt, jaki możemy zobaczyć w filmie "Furia", w którym gra główną rolę. Wszyscy zachwycają się jego muskulaturą i idealną sylwetką. Okazuje się jednak, że warto dbać nie tylko o wygląd, ale również o swoje zdrowie, o czym aktor ostatnio się przekonał.
ZOBACZ: Groźny Mateusz Damęcki rozkochuje koleżanki pop fachu. Co za komentarze!
Na swoim profilu na Instagramie, Mateusz opublikował dramatyczny wpis. Ujawnił, że przypadkiem wyczuł zmianę na jądrze. Jego przerażenie było ogromne i zawładnęły nim czarne wizje związane z jego zdrowiem. Na początku nie przyznał się do tego nawet swojej żonie Paulinie i zwlekał z pójściem do lekarza.
"Wyczułem coś na jądrze. Musiałem podnieść nogi do góry, bo bym zemdlał. Moja Paulinka @pmandrzejewska zdziwiła się i zaniepokoiła, ale ja szybko wyjąłem ręce skądinąd i naściemniałem Jej, że to pewnie przez to, że słabo spałem, za mało zjadłam, jestem zmęczony…
Czy tak właśnie skończy się moje życie?
Pomimo strachu i mimo rozsądku, który od tamtej chwili codziennie powalał na rękę i na łopatki ten strach, do lekarza umówiłem się dopiero po kilku dniach", napisał aktor na Instagramie.
Damięcki nie ukrywa, że wizyta u lekarza kosztowała go wiele stresu związanego nie tylko z obawą przed tym co od niego usłyszy. Czuł się zawstydzony faktem, że idzie do urologa. Obawiał się, że wszyscy w poczekalni go rozpoznają. Niestety tak właśnie się stało. "Choć tak naprawdę chciałem krzyknąć : „TAK, IDĘ ZBADAĆ SOBIE JAJA!!!”, wyznaje.
Damięcki usłyszał diagnozę i apeluje do facetów, żeby się badali
Na szczęście okazało się, że diagnoza nie jest taka straszna jakiej obawiał się aktor. Właściwie nic mu nie dolega.
"To co miałem na jądrze okazało się niepokojące… z nazwy. EPIDIDYMIS ! - brzmiał wyrok. Świat zawirował, poczerniało mi przed oczami. Po chwili lekarz rozszyfrował łaciński hieroglif: „To najądrze, jest tam gdzie powinno być, nie za małe, nie za duże, anatomiczne. Gratuluję. Jest pan zdrowy!”", napisał.
Mateusz zdaje sobie sprawę, że miał dużo szczęścia, ale wielu mężczyzn w gabinetach lekarskich słyszy inne diagnozy, dlatego zachęca do regularnych badań.
"Żeby stwierdzić, że nic wam nie grozi musicie się badać. Macajcie się, zapisujcie do lekarzy, których się boicie i wstydzicie, niech wkładają palce tam, gdzie tych palców jeszcze nie było. Lepiej prędzej, niż później. Chodzi o to, żeby zdążyć, żeby zamiast palców nie wkładać tam nic innego. Zapuszczajcie wąsa, jedzcie jabłka, kroczcie dumnie! Przed rakiem. To jest męskie", apeluje Damięcki.