Owej feralnej nocy w dworku, w którym urodził się Norwid, odbywała się mała towarzyska impreza. Według zeznań Wajdówny Frykowski pił wino w towarzystwie innej znajomej, o imieniu Katarzyna, i oglądał film. Kiedy Karolina wróciła ze sklepu, podchmielony operator wtargnął do kuchni i chwycił za nóż. Miał powiedzieć: „Ja ci pokażę mój świat, którego ty nie widzisz” i dźgnąć się w brzuch. Obie panie próbowały zatamować krwotok i wezwały policję. Po przyjeździe funkcjonariuszy okazało się, że kuchnia jest już posprzątana, a nóż umyty. Bartek natomiast nie doczekał operacji. Zmarł w szpitalu w Wyszkowie o godz. 4 nad ranem. Śledczy postawili na wersję z samobójstwem i sprawę szybko zamknięto. Pozostało jednak wiele niedomówień, na salonach opowiadano inne wersje wydarzeń tamtego wieczoru. Agnieszka Maja Frykowska (42 l.), córka Bartka, zapowiedziała kiedyś, że nie spocznie, póki nie wyjaśni tajemnicy śmierci ojca. Dzisiaj jednak nie chce o tym rozmawiać. – Przepraszam, ale ten temat mnie już nie dotyczy – ucina krótko. Podobnie do sprawy podchodzi Karolina Wajda: – To zamknięty rozdział w moim życiu i w historii mojego domu.
Pracuję nad książką, w której zamierzam opisać życie swojego starszego syna
Jednak matka nieżyjącego operatora nie zamierza tego tak zostawić. Ewa Morelle mieszka obecnie we Francji i odcięła się od rodziny Frykowskich. Zamówiła jednak mszę w Warszawie w intencji syna. – Ja już nie mam dla kogo wracać do Polski. Ostatnio uczestniczę tylko w pogrzebach… Pracuję nad książką, w której zamierzam opisać życie swojego starszego syna – zdradziła „Super Expressowi”. A taka książka może nieźle namieszać…