Matylda Damięcka uznawana jest za jedną z najzdolniejszych aktorek młodego pokolenia. Córka Macieja Damięckiego grała m.in. w takich produkcjach jak "Na Wspólnej", "Czas honoru" czy "Wataha". Ma prawdziwie artystyczną duszę, a wśród jej pasji można wymienić także śpiew oraz rysunek. Prowadzi instagramowy profil, na którym publikuje swoje prace (stanowiące zazwyczaj artystyczny komentarz do rzeczywistości).
Podczas wywiadu udzielonego magazynowi "Wysokie Obcasy" Matylda Damięcka wyznała, jak wygląda życie z depresją. Nazwała ją "przyjaciółką" i wspomniała, że w jej przypadku pomocne okazują się być codzienne rytuały. Aktorka ujawniła, że gdy dochodzi do wahnięć, w jej głowie tworzy się chaos. Przyznała także, że w jej strefie komfortu poza nią samą znajduje się pies, znajoma przestrzeń oraz powtarzalność. Zdarzało jej się nie wychodzić z niej tygodniami, ba - nawet miesiącami. W gorszych momentach ma jednak wsparcie brata, Mateusza Damięckiego.
- Zapłacił i kazał mi natychmiast wyjechać. W dziupli na Fuercie urządziłam kopię swojego mieszkania. Kupiłam koc i duży kubek, co robię w każdym nowym miejscu. Wracałam tam kilkakrotnie, ale po przyjeździe już drugiego dnia szukałam biletów powrotnych - opowiadała o wakacjach, które zapewnił jej aktor.
Matylda Damięcka przyznała, że może wychodzić ze strefy komfortu także dzięki miłości. Co, jeśli relacja nie przetrwa próby czasu? Aktorka nie uważa tego za porażkę.
- Każdy związek jest lekcją, dlatego potencjalny koniec nie jest porażką. Od ciebie zależy, czy coś z tego wyniesiesz, czy zaglitchujesz się w pretensjach, winach, egopierdach. I tak będziesz stać w rogu, nie wiedząc, że wystarczy się odwrócić i bez przeszkód pójść dalej - podkreślała.
Artystka użyczyła swojego głosu w projekcie "Rzeczy ostatnie". Przyznała także, że jest przygotowana do własnej śmierci - nie stara się udawać, że ta nie nadejdzie, gdyż, jak mówiła, "ona i tak nas dogoni".
- Mam przygotowany testament, który czasami koryguję. I spisałam sugestie, jak ma wyglądać mój spektakl pogrzebowy - powiedziała Matylda Damięcka. Ponadto wyjawiła, że inspiracją do napisania planu pogrzebu było dla niej ostatnie pożegnanie Adama Hanuszkiewicza, które, jak wspominała, było "ponurą państwową oficjałką".
- Walić konwenanse. Mój pogrzeb będzie tą imprezą. Imprezą, na której sobie odbijecie wszystkie imprezy, z których się za życia wymigałam. Zamawiam anegdoty, muzyczne interpretacje, których będę referencją. Tańczyć też pozwalam - opowiadała artystka o tym, jak zaplanowała własny pogrzeb.