Adam Torbicki zawodowo jest uznanym kardiologiem pracującym między innymi w podwarszawskim Otwocku. Jest gotowy do pomocy w każdej sytuacji - w 2011 roku uratował życie Jerzego Kuleja, który dostał zawału na benefisie Daniela Olbrychskiego. To właśnie Adam Torbicki reanimował olimpijczyka.
Grażyna Torbicka przyłapana na randce. Ależ oni się kochają! [ZDJĘCIA]
Profesjonalizm i renomę Torbickiego postanowili niestety wykorzystać oszuści, którzy... ukradli jego wizerunek i zamieścili w reklamie dziwnych preparatów. Wyglądało to tak, jakby to Adam Torbicki reklamował specyfiki, jednak profesor nie miał o niczym pojęcia. O sprawie dowiedział się od znajomych, którzy zapytali go, czy naprawdę warto przyjmować preparat...
- Byłem całkowicie zaskoczony. Trochę nawet z nich żartowałem, że się dali nabrać na takie rzeczy, ale zorientowałem się, że to może być istotny problem, zwłaszcza jeśli ktoś ze mną nie ma kontaktu i nie może zweryfikować wiarygodności reklamy - mówi Torbicki w Plejadzie.
Adam Torbicki dowiedział się o reklamach w kwietniu, ale nie wykluczone, że funkcjonowały już wcześniej. Najgorsze jest to, że Torbicki zgłosił sprawę odpowiednim organom, ale... nic się z nią nie stanie. Dlaczego? Skoro na reklamach nie ma podpisu (!) Torbickiego, to rzekomo nie można jednoznacznie stwierdzić, że to on reklamuje dziwne specyfiki.
- Prokuratura twierdzi, że trudno jest jednoznacznie przypisać moje nazwisko do reklamy, gdyż nie ma tam mojego podpisu. Chociaż z tym bym się nie zgadzał. Były tam zdjęcia moje, a później również wraz z Członkami Zespołu Kliniki, której działania koordynuje - dodaje. - Nie mogę tego zostawić bez reakcji, bo wyglądałoby na to, jakbym miał coś z tym wspólnego. Trzeba chronić ludzi przed dezinformacją.
Wykorzystanie wizerunku gwiazd i celebrytów bez ich zgody to prawdziwa plaga. Czasem mogą iść za tym poważne konsekwencje: przyjmowanie dziwnych substancji tylko dlatego, że "reklamuje" je znana twarz może być naprawdę niebezpieczne.
Polecany artykuł: