Nie tak miało wyglądać rozstanie pary, która przeżyła ze sobą 30 lat. Mamy wojnę małżonków, mimo iż wcześniej prawnicy ustalili warunki rozwodu. Maryli przypadł w udziale dom w podwarszawskim Konstancinie. Jest on wart 10 mln zł. W środku są francuskie i włoskie marmury, złote klamki, meble warte tysiące euro. Do tego mąż zostawił jej dzieła sztuki, biżuterię, ziemię na Mazurach i mieszkanie w Krakowie. Zobowiązał się też do płacenia 20 tys. zł miesięcznie. Jednak przed wrześniową rozprawą Rodowicz zmieniła prawników, nie pojawiła się w sądzie i zażądała rozwodu z orzeczeniem o winie męża, przypisując mu romans z sekretarką. No i się zaczęło.
Biznesmen postanowił odebrać Maryli wartego ok. pół miliona luksusowego range rovera. Samochód należy do firmy Dużyńskiego i właśnie w czwartek odholowano go na lawecie, bo biznesmen nie mógł odzyskać od małżonki kluczyków do auta. – Maryla od kilku tygodni wiedziała, że muszę odebrać auto. W trakcie zdarzenia zapytała, czy może zabrać swoje rzeczy i zrobiła to bez przeszkód – relacjonuje nam Dużyński.
Wersja artystki jest trochę inna. – Jestem w szoku, że coś takiego się wydarzyło, mógł przecież do mnie zadzwonić, a oddałabym mu ten samochód. Auto było prezentem na święta w 2014 r. Zapytałam: „Andrzej, co ty robisz?”. Krzyknął, że zabiera swój samochód, a my jesteśmy na ścieżce wojennej – mówi nam Maryla.
– Nigdy nie krzyknąłem na swoją żonę i tego dnia też nie podniosłem głosu. Takie słowa odbieram jako próbę nastawienia opinii publicznej przeciwko mnie. Mam wrażenie, że Maryla dąży do konfrontacji, a nie do zakończenia w sposób cywilizowany naszego związku – ripostuje mąż gwiazdy.
Ale to nie wszystko. – Maryla została pozbawiona nawet własności własnej twórczości, którą przejął mąż, wycofując obecnie jej płyty ze sprzedaży – zdradza nam przyjaciel rodziny.