Kiedyś Piotr był zagorzałym mieszczuchem, studiował w stolicy, potem latami mieszkał w szeregowcu w Olsztynie. Jednak od jakiegoś czasu, gdy światła sceny gasną, satyryk nie wraca do miasta i metrów kwadratowych. Wraca do hektarów, bo już nie jest mieszczuchem, jest rolnikiem!
Wieś Tuławki, to tu znajduje się siedlisko Piotra Bałtroczyka. Piękny dom, wokół równiutko przystrzyżona trwa. Zabudowania gospodarcze, obok maszyny rolnicze. Kombajny, traktory, w rządku poustawiane.
Najpierw artysta miał 20 ha ziemi, teraz dokupił i wydzierżawił kolejne, tak że w tej chwili gospodaruje na 100 ha ziemi! To już gospodarz pełną gębą, a sąsiedzi we wsi wychwalają go pod niebiosa: - Dobre panisko - mówią - ludzie u niego pracują... Pola pszenicą obsiał. Dobrze mu rośnie. No i dużo inwestuje. Młody mężczyzna idący drogą opowiada, że Bałtroczyk kupił wypasiony belgijski traktor, oczywiście z klimatyzacją. Ma też nowy kombajn, którego będzie nie tylko sam używał, ale też wynajmował rolnikom z okolicy.
Ale satyrykowi wciąż za mało. Tak zachwycił się wsią, że kilkadziesiąt kilometrów dalej kupił zabytkowy XIX-wieczny młyn w Smolajnach, który wciąż mieli mąkę.
Bałtroczyk wielokrotnie pytany o życie na wsi i hektary tylko się uśmiecha. A potem uroczo wyznaje: - Po prostu wciąga mnie to wsiowe życie...