Na początku związku Meghan Markle z księciem Harrym wszystko wydawało się wręcz idealne. Niestety, bańka szybko prysła, ale Amerykanka nie potrafiła tego zaakceptować, wciąż usiłując żyć „po swojemu”. Złudą był wystawny ślub i reprezentowanie królowej Elżbiety. W końcu doszło do tego, że Meghan i Harry wyjechali do Stanów Zjednoczonych, ale tam też mają problemy.
Jak donosi „Daily Mail”, konflikt z rodziną królewską zaczął się od tego, że Meghan oczekiwała od nich wsparcia i „obrony” przed atakami prasowymi. Najwidoczniej liczyła na to, że królowa nauczyła się czegoś na przykładzie zaszczutej Diany. Tak się jednak nie stało i zdaniem Meghan młode małżeństwo zostawiono samemu sobie.
- Oboje z Harrym uznali, że będzie tylko gorzej. Meghan nie chciała doświadczyć macierzyństwa w tak nerwowej atmosferze. Nikt nie traktował ich poważnie. Uznali, że jedyną szansą jest dla nich przyjęcie kontroli nad własnym życiem – czytamy.
Podobno ostatnio Meghan odbyła w Ameryce kilka spotkań ze znajomymi. Wyżaliła się im, jak była traktowana w pałacu, a ci ze wszystkim poszli do mediów. Cóż, trudno uważać, że była księżna nie zwierzała się celowo, wiedząc, jak wyglądało jej życie od poznania Harry’ego. Zwłaszcza że główną bohaterką jej opowieści została… szwagierka, księżna Kate.
Meghan uważa bowiem, że to Kate była faworyzowana i rodzina królewska stawiała jej potrzeby na pierwszym miejscu.
- Meghan uważa, że gdyby to Kate była ciągle atakowana przez tabloidy, nikt by na to nie przymykał oka. Nie kazaliby jej tego znosić i po prostu zmieniliby szkodliwe i archaiczne podejście rodziny królewskiej do mediów. Tabloidy odpowiedzialne za te ataki miałyby związane usta. Gdyby chodziło o Kate, na pewno wprowadziliby zmiany – donosi tabloid.
Czyżby Meghan zapomniała, że Kate jest żoną następcy tronu oraz matką jego dzieci…?
Czytaj "Super Express" bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie "Super Express" KLIKNIJ tutaj