"Dorota Rabczewska często w specyficznych momentach swojej kariery wraca do historii a raczej tworzy ją od nowa tak aby była korzystna dla jej wizerunku. Już Napoleon mówił że " Historia to uzgodniony zestaw kłamstw" i przypadek Dody silnie to potwierdza. Wygląda na to, że nowy team Doroty Rabczewskiej również wyznaje zasadę, że kłamstwo często powtarzane staje się prawdą, szczególnie, że te "pseudo-prawdziwe" historie na temat Radka powtarzane jak mantra od kilku już lat są wciąż ciekawym dla prasy kąskiem, pozwalającym
Dorocie pojawić się np. na okładce kolorowego pisma (ciekawe, że przez tyle lat nie udało jej się przygotować świeższego, równie chwytliwego wyssanego z palca, tematu - widać Radek wciąż jest na topie).
Ostatni wywiad Dody w jednej z gazet naszpikowany jest po raz kolejny stekiem oszczerczych bzdur pod adresem Radka Majdana - zamierzenie oczywiste: będzie się lepiej czytało. Myślę jednak, że wprawny czytelnik obserwujący tę taktykę prowadzoną od dłuższego już czasu wie o co chodzi i jak to interpretować.
Samej Dorocie życzę jak zwykle wszystkiego dobrego i więcej kreatywności w działaniach marketingowych." - czytamy w oświadczeniu Marcina Szczutkowskiego, który reprezentje interesy Majdana.
Przypomnijmy, co powiedziała Doda w wywiadzie udzielonym VIVIE.
Mój były mąż (Majdan - przyp. łs.) jedynie był najmniej foszasty, o czym wiedzą różne inne panie, niemal od chwili naszych zaręczyn...Wynajęłam trzech detektywów. Biedny dostał rozdwojenia jaźni, gdy pewnej pani w niedwuznacznej sytuacji spadł w jego samochodzie kolczyk i od razu dostał ode mnie SMS-a: "Lepiej zdejmować biżuterię przed seksem w aucie". Nie miał pojęcia co się dzieje - wspomina Doda.
Więcej fragmentów wywiadu Dody.