- Jak pracuje się z tak wielką gwiazdą jak Karol Strasburger, którego zna cała Polska?
- Przede wszystkim z ogromną dumą i satysfakcją, że taki Aktor, taka osobowość telewizyjna obdarzyła mnie zaufaniem i już od prawie 3 lat powierza mi jedną z najważniejszych części swojego życia jakim jest zarządzanie karierą artystyczną. To dla mnie ogromna odpowiedzialność ale zarazem wyróżnienie i poczucie, że wszystko to, co składa się na tzw. bagaż moich dotychczasowych doświadczeń zawodowych zostało zauważone, docenione i dziś stanowi dla mnie nagrodę w postaci współpracy ze wspaniałym, mądrym, wrażliwym człowiekiem - profesjonalistą, który każdego dnia sprawia, że moja praca nie jest trudnym obowiązkiem, a najlepszą z pasji jaką można w życiu mieć. Dzięki, nieznacznej ;), różnicy wieku jaka nas dzieli doskonale uzupełniamy się na wielu płaszczyznach i mimo niełatwych sytuacji z jakimi spotykamy się często w codziennej pracy nigdy ze sobą o nic nie walczymy! Oczywiście preferujemy konstruktywną krytykę ;) ale nie istnieje między nami jakakolwiek forma niezdrowej relacji nawet jeśli w jakimś temacie mamy odmienne zdanie. Karol daje mi bardzo dużo swobody i możliwości samodzielnego działania. Jeśli chce zrobić coś inaczej niż ja to zawsze rekomenduje dane rozwiązanie w sposób nienarzucający swojej woli. Ani razu nie dał mi odczuć, że zrobiłam coś nie po jego myśli nawet jeśli on sam zrobiłby coś inaczej . Nie istnieje u nas mechanizm „ Ja jestem ważniejszy bo ja jestem Gwiazdą”. Karol, przede wszystkim w ogóle nie określa siebie mianem „ Gwiazdy” i mimo, iż niewątpliwie nią jest to zawsze czuje się niezręcznie gdy ktoś tak o nim mówi. Jesteśmy jedną drużyną, mamy wspólny cel i razem do niego dążymy niezależnie od tego czy idziemy po głębokiej wodzie czy po miękkim, ciepłym piasku. To dla mnie bardzo ważne bo Manager, który ma związane ręce z powodu konieczności ciągłego dopytywania o to czy Gwiazda akceptuje Jego decyzje tak naprawdę staje się zwykłym asystentem od wykonywania poleceń i bardzo szybko traci zapał, kreatywność, przestaje wychodzić z inicjatywą i w konsekwencji często „ odpada z gry” . Nie zgodziłabym się nigdy w życiu na takie zasady i mam to szczęście, że pracuję z wyjątkową osobą, która w bardzo grzeczny sposób konstruuje swoje oczekiwania i zawsze ma dla mnie czas jeśli sprawa wymaga nagłej konsultacji - niezależnie od pory dnia. Kolejną istotną sprawą jest to, że Karol jest nowoczesnym facetem J Doskonale odnajduje się w najnowszych technologiach. Nie chowa się pod żadną maską, nie przybiera pozy kogoś kim nie jest, nie stroni od ludzi, a wręcz wychodzi im na przeciw … Z radością przyjął fakt, że będzie miał swój własny Fan Page ( choć początkowo irytował się na ilość funkcji jakie trzeba będzie opanować). Uwielbia swoich Fanów i rzeczywiście, razem ze mną, na bieżąco współprowadzi stronę na portalu społecznościowym. Jest otwarty na rozmowy z ludźmi, których spotyka na ulicy, chętnie pozuje do zdjęć, nie ucieka od autografów. Jest do tego gentlemanem z ogromną klasą i tak właśnie wygląda praca z Karolem – przyznaję, można mi pozazdrościć J
- Czy wasza współpraca szybko zmieniła się w przyjaźń?
- Ha, raczej zadajmy to pytanie odwrotnie – czy nasza przyjaźń szybko przekształciła się we współpracę – bo taka była rzeczywista kolej rzeczy. Znamy się baaaardzo długo, a od ponad 8 lat mamy ze sobą bardziej prywatny niż zawodowy kontakt. Zanim wydarzyła się osobista tragedia w życiu Karola – śmierć Jego żony, Irenki - spotykaliśmy się bardzo często wspólnie m.in. w mojej ówczesnej pracy, w której zajmowałam się PR-em i marketingiem dwóch znanych restauracji - polubiliśmy się, zżyliśmy. Miałam z Ireną świetny kontakt i czekałam często na dzień, w którym znów będziemy mogły się zobaczyć. Do dziś bardzo mi jej, na swój sposób brakuje….
Proszę pamiętać, że Managerowie Artystów nie biorą się znikąd i przypadkowym osobom nie składa się propozycji współpracy. Zawód jaki wykonuję nie należy, wbrew opiniom, do najłatwiejszych. Nie znając zasad jakimi rządzi się artystyczny, medialny świat bardzo łatwo utonąć i jeśli nie posiada się odpowiednich cech osobowości oraz umiejętności takich jak świetna organizacja czasu, kreatywność, łatwość komunikowania się, przezorność, determinacja, asertywność czy chociażby umiejętności radzenia sobie z sytuacjami stresowymi to nie ma sensu w to brnąć. Dobrze jest też jeśli taka osoba ma już doświadczenie w tym, specyficznym jednak, środowisku. Ja miałam przyjemność współpracować kilka lat ze ś.p. Maciejem Kuroniem jako osoba odpowiedzialna za kontakt z mediami oraz organizację eventów z Jego udziałem. Dodatkowo od wielu lat pracuję na scenie muzycznej jako wokalistka więc dla mnie wejście w nową rolę nie było problemem bo czułam, że dam radę. Nie mówię o tym po to aby zrobić sobie świetny PR ( śmiech) ale po to by uświadomić wielu oceniającym nas osobom, że moja obecność ma swoje uzasadnienie. Fakt, że dziś razem pracujmy z Karolem oznacza, że zostały dostrzeżone pożądane w tym zawodzie moje cechy zarówno charakteru jak i odpowiednie umiejętności, pozwalające na tę współpracę. Przyjaźń nam tylko pomagała i pomaga do dziś.
- Wspierała go Pani w najtrudniejszym momencie, po stracie żony?
- Jest to tak oczywista odpowiedź, że rozwijanie jej nie ma chyba najmniejszego sensu. Przyjaźń to nie słowo – to obietnica, w której obie strony wiedzą, że gdy nadejdą czarne chmury to nigdy żadne z nich nie może pozostawić drugiego samego w tej ciemności. Wspierałam Karola jeszcze gdy nie nadeszła ta najgorsza wiadomość.
- Pani jest atrakcyjną kobietą, Pan Karol jest w sile wieku, bardzo o siebie dba. Nic dziwnego, że media robią z Was parę. Jak do tego podchodzicie?
- Przede wszystkim bardzo dziękuję za komplement, tym bardziej, że pada on z ust kobiety - to dla mnie niecodzienna sytuacja ( śmiech). Jednocześnie miło mi, że Karol wciąż odbierany jest jako przystojny, zadbany mężczyzna - mam tego świadomość i uważam, że w pełni na to zasługuje. To świadczy też o Jego szacunku do Widzów, Fanów, Ludzi, z którymi przebywa. Karol ma taką piękną dewizę – „ ZDROWIE MA STARCZYĆ NAM NA CAŁE ŻYCIE”. Mawia często, że na to jak dziś wygląda pracował od najmłodszych lat– uprawiał sport, prowadził ( i nadal prowadzi) zdrowy, aktywny tryb życia wówczas gdy inni oddawali się urokom imprezowej młodości. To dziś procentuje, a mnie, osobie w dużym procencie odpowiedzialnej za Jego wizerunek pozostaje tylko życzyć sobie aby ta część naszej pracy jak najdłużej pozostawała kwestią na którą nie musimy poświęcać więcej uwagi niż trzeba ;). Wracając do Pani pytania – jak do tego podchodzimy? Wypada nam się w zasadzie z tego cieszyć bo to oznacza, że fundament przyjaźni na jakim dziś budujemy nasz w 100% zgrany team jest na tyle mocny i odczuwalny dla innych, że ludzie postrzegają nas jako dwoje fajnych, uśmiechniętych, radosnych ludzi, którzy dobrze czują się w swoim towarzystwie. Zawsze zachowujemy się naturalnie i nie zastanawiamy się nad tym czy ktoś właśnie stoi za naszymi plecami i nas ocenia w taki czy inny sposób – szczerze, nie przejmujemy się tym, co ktoś myśli bo jakie to ma znaczenie? Dlaczego mielibyśmy nagle zacząć udawać, że się nie lubimy albo odgrywać publicznie zmyślone rolę tylko po to aby kogoś nie kuł w oczy fakt, że jesteśmy ze sobą zżyci – tak zwyczajnie po ludzku jak wiele innych duetów znanych z mediów. Nie dotarlibyśmy wspólnie do wielu met gdybyśmy już na stracie nie nadawali na tych samych falach. Nigdy nie mamy wpływu na to, co ktoś o nas myśli bo brutalna prawda jest taka, że niezależnie od tego jaka jest ludzie będą mieli zawsze swoją własną,najprawdziwszą prawdę.
- Czujecie się pod ostrzałem ludzi, mediów?
- Podobno o wartości człowieka świadczy lista jego przyjaciół, a o popularności – lista jego wrogów ( śmiech). Nie mamy za długiej listy wrogów więc chyba nie jest najgorzej z tym ostrzałem. Obecność ludzi wokół nie stanowi dla nas absolutnie żadnego problemu. Często, nawet gdy się śpieszymy, Karol zatrzymuje się jeśli ktoś poprosi go o wspólne zdjęcie czy chwilę rozmowy – to w Jego stylu J Lubimy ludzi, choć oni nie zawsze chcą lubić nas. Największy problem stanowią osoby, które w ulubionym trybie „ in cognito” zasiadają przed komputerem i rozpoczynają swój rytuał zwany „ hejtem”. Najbardziej krzywdzące dla mnie osobiście jest to, że mnie, kogoś, kto ma na swoim koncie bardzo duże doświadczenie zawodowe poparte konkretnymi efektami często sprowadza się do poziomu tzw. „ panienki”, która nagle zjawia się u boku Wdowca i pewnie jej jedynym celem jest uzyskanie dla siebie profitów w postaci beztroskiego życia i ograbienia faceta z całego majątku - takie mamy niestety chore stereotypy w dzisiejszych czasach, budowane przez ludzi, którzy mają dużo czasu na kumulowanie agresji w stosunku do nieznanych sobie osób ale nie starcza im już go na sprawdzenie czy oby na pewno tę agresję kierują w dobrą stronę. Być może to zwykła zazdrość, być może to nudne życie, a być może zwykła podłość. Bardzo łatwo jest oceniać zestaw: „ młoda dziewczyna i straszy mężczyzna” czyli = „ młoda utrzymanka i sponsor”. Wielkie „NIE” dla wszystkich, którym takie twórcze myśli przechodzą przez mało rozwinięte zwoje myślowe – ja nie jestem PANNĄ NIKT i myślę, że całkiem niedługo dam się poznać wielu osobom z jeszcze innej, tej mniej znanej strony, artystycznej .
Jeśli chodzi o media - widzimy to zainteresowanie, mamy świadomość, że w wielu redakcjach nasze imiona dość systematycznie się przewijają. Wolelibyśmy jednak aby nie były to imiona wygrawerowane na armatach kierowanych w naszą stronę bezpodstawnie. Z nami można żyć dobrze o ile na pierwszym miejscu będzie postawiona wartość kryjąca się pod słowem „SZACUNEK”. To działa zawsze w dwie strony. Współpracujemy z fajnymi redaktorami różnych tytułów, nie odmawiamy wypowiedzi, zgadzamy się na osobiste spotkania z Karolem – nie stronimy od kontaktu. Nigdy nie pozostawiamy Was bez odpowiedzi na pytania i rozumiemy również doskonale na czym polega praca dziennikarza i co jest jej celem ale….nie chciałabym aby ta sympatyczna dotychczas relacja stawała się przytłumiona obawą przed tym czy, że ktoś wykorzysta ten fajny kontakt i sympatię przeciwko nam. Był taki moment, w którym dobrą relację musieliśmy na dłuższy czas odciąć bo przekroczono granicę prywatności zarówno mojej jak i Karola. Przez długi czas czuliśmy oddech fotoreporterów na plecach. Zdjęcia były robione w najdziwniejszych miejscach, porach i z najdziwniejszymi komentarzami. Dla nikogo nie jest to komfortowa sytuacja, tym bardziej jeśli obiektywy zaglądają zbyt głęboko do osobistych stron życia. W tym pędzie za sensacją, mimo wszystko fajnie byłoby aby nie zapominać, że zawsze po tej drugiej stronie jest …. Człowiek.
Menedżerka Strasburgera: "Nie zostawię Karola w potrzebie" [WYWIAD]
2016-09-19
20:35
Tylko u nas w szczerej rozmowie Małgorzata Weremczuk, menadżerka Karola Strasburgera zdradza jak w ciężkich chwilach wspiera swojego podopiecznego. Małgorzata nie tylko stoi za karierą Karola, ale także za otrząśnięciem się po utracie ukochanej partnerki.