Zmarły aktor "Plebanii" mimo młodego wieku, zagrał w kilku znaczących produkcjach. Absolwent Wydziału Aktorskiego PWST w Krakowie wystąpił w "Weselu", "Tygrysach Europy", "Na dobre i na złe", "Przeprowadzkach" i "Sławie i chwale". Jego kariera filmowa trwała 10 lat. Niektóre z produkcji miały premierę już po jego śmierci. Paweł Gędłek był żonaty, miał dwóch synów – Karola i Franka.
Niestety ciężko chorował, potrzebna była operacja na otwartym sercu. Potem okazało się, że jedynym ratunkiem jest przeszczep. - Mąż zachorował jeszcze przed naszym ślubem (...). To były przechodzone grypy. Wirus zjadł mu mięsień poprzeczny komory serca. Miał tzw. dziurę w sercu. Właściwie całą chorobę przechodził. Do szpitala trafił dopiero wtedy, kiedy zasłabł na scenie Teatru Ludowego w Krakowie. Dwa ostatnie lata były szczególnie trudne dla niego. Niektórzy myśleli, że przesadza z tą chorobą. Tym bardziej że widzieli pogodnego i radosnego Pawła, żyjącego normalnie. A mąż po prostu odnalazł sens w chorobie. Nigdy nie pytał: "Boże, dlaczego ja?" - wspominała wdowa po Gędłku w "Małym Gościu Niedzielnym".
Wiadomo, że po przeszczepie serca zdążył jeszcze zamówić mszę za dawcę, a potem przeżegnał się i zmarł. Po śmierci Gędłka, jego żona mogła liczyć na pomoc ekipy "Plebanii". - Przysyłali mi jakby pensję. Może nie były to wielkie pieniądze, ale dla mnie to była konkretna pomoc. Złożyli się też na pierwszy komputer do naszego domu - wyznała na łamach "Gościa Krakowskiego".
W grobie Pawła Gędłka pochowany jest jeszcze Ignacy Ptaś. Niestety nie ma żadnych jego danych. Być może jest to rodzina Józefa Ptasia (+77 l.), prawnika, działacza Narodowej Demokracji, posła do parlamentu austriackiego.