O tym, że hollywoodzkie gwiazdy uwielbiają i powszechnie stosują operacje plastyczne, wiemy do dawna. Ale większość kocha to i uważa, że nie ma nic złego w upiększaniu siebie z pomocą skalpela. Na tym tle wyróżnia się Courtney Cox, która również wszczepiła sobie botoks. Nie ma jednak związanych z tym miłych wspomnień.
- Botoks? Nie znoszę tego! Jest jednocześnie świetny i straszny. Sprawia, że nie widać po tobie, że jesteś wściekła, ale trzeba go używać rozsądnie - powiedziała Cox w listopadowym wydaniu amerykańskiej wersji magazynu "Marie Claire".
- Jestem aktorką. Twarzą wyrażam emocje, a botoks to uniemożliwia. Kiedy nie można zmarszczyć czoła i unieść brwi, to jest coś nie tak - twierdzi Courtney.
Aktorka dodała, że na szczęscie nie musi stosować operacji plastycznych. Jej mąż David Arquette, z którym jest od dziewięciu lat, nie pochwala chirurgicznego poprawiania urody. Courtney ma więc szczęście.
- On uwielbia proces starzenia się. I uważa, ze to jest piękne - wyznała Cox.
Gratulujemy zdrowego podejścia do życia. I męża oczywiście.