Po sukcesie opartego na dziejach historii Polski serialu „Korona Królów” przyszedł czas na jego kontynuację. Po Piastach i Andegawenach na tron wkraczają Jagiellonowie z Władysławem Jagiełło na czele (w tej roli Sebastian Skoczeń, 41 l.). „Korona Królów. Jagiellonowie” to wciągająca opowieść o miłości, wojnie, zdradzie, ludzkich namiętnościach i wielkiej dynastii. Twórcy serialu zadbali, żeby wszystko wyglądało jak najbardziej realistycznie. Już kilka miesięcy temu hale nagraniowe TVP zamieniły się w prawdziwe średniowieczne miasteczko, po którym poruszali się aktorzy ucharakteryzowani na daną epokę. Latem bywało naprawdę gorąco. Michał Chruściel ujawnił nam kilka zakulisowych sekretów. Opowiedział o swoich poświęceniach dla roli. Jak radził sobie z upałami, a potem z mrozem? - Najpierw graliśmy w halach, więc nie marzliśmy, gdy zrobiło się ciepło i wyszliśmy na zewnątrz, ale ja nie narzekam na upał, bo bywało gorzej. Miałem nawet scenę, gdzie mój bohater musiał wejść do jeziora i zachwycać się piękną wiosną, podczas gdy ekipa była w kurtkach – zdradza Chruściel. - Latem nie było komfortowo w długich włosach i zbrojach. Między scenami wietrzyliśmy się - wspomina aktor. Przyznaje, że jego rola wymagała ponadprzeciętnej sprawności fizycznej. Nie obyło się też bez drobnych kontuzji. - Bez kontuzji się nie obyło, ale na szczęście nie były groźne. Otarcia i poobijania rąk, trochę pobijane żebra. Głównie takie kontuzje odnosimy przy okazji nauki fechtunku. Podczas nauki jazdy konnej zdarzają się poobijane pośladki, m.in. od szybkiego galopu - opowiada artysta, który swojego bohatera podsumowuje dość surowo. - To postać skrajnie negatywna w tym serialu. Buntownik, pijak, awanturnik, intrygant. Krótko mówiąc antybohater – wymienia aktor.
Więcej w materiale wideo