Show-biznes to nie jest miejsce dla słabych ludzi, bo słabi, podatni na alkohol i używki, mimo wielkich talentów marnie kończą. Celebryckie życie także nie wyszło na dobre Michałowi Koterskiemu, nazywanemu przez kumpli „Miśkiem”. Na szczęście w odpowiednim momencie opamiętał się, a swoje życie zawierzył Bogu.
– Przyszedł w moim życiu taki dzień, że poprosiłem Boga z całego serca: zabierz mi obsesję picia i brania narkotyków, a zrobię wszystko, żebym już nigdy nie sięgnął po żadne środki zmieniające świadomość… Bóg pomógł mi wyjść z choroby, jaką jest uzależnienie. Zmagałem się z nią od 14. roku życia. Byłem w czynnym, ciężkim uzależnieniu i nie pomagały mi żadne terapie, żadne ośrodki – wspominał Koterski w jednym z wywiadów.
Gwiazdor jest dziś innym człowiekiem niż kilka lat temu, zerwał z tym, co spychało go na złą drogę, a w jego sercu pojawiła się Matka Boska, do której nie wstydzi się zanosić swoich intencji, a z pielgrzymek czerpie większą radość niż z imprez. Od kilku lat regularnie maszeruje na Jasną Górę do Częstochowy, a na 40. urodziny pojechał do słynącego w cudów Medjugorie. Artysta walczy o siebie także dla swojego synka Fryderyka (4 l.), który jest jego największą miłością na ziemi.
– Teraz mam piękne życie, mam pięknego syna, spełniają się moje marzenia, ale dziękuję Matce Boskiej, że odebrała mi alkohol, narkotyki i nawet po 25 latach palenie, że cały czas jest przy mnie i za plecami przypomina mi, że szatan cały czas jest za plecami, ale nie mogę ponownie dopuścić, aby mną zawładnął – zauważa w swoim świadectwie wiary Misiek, który od 6 lat żyje w trzeźwości i pełnej świadomości.