Milowicz rozpoczął rok 2012 w Stanach. Zaraz po świętach Bożego Narodzenia pojechał do USA, gdzie zaczął swoją trasę koncertową. Pierwszy koncert dla Polonii grał w Las Vegas.
I to właśnie tutaj piosenkarz wpadł w szpony hazardu. Michał nie mógł się oprzeć wizycie w jednym ze słynnych na cały świat kasyn. Bez wahania zaczął grać na automacie zwanym jednorękim bandytą.
Po kilkudziesięciu minutach maszyna "wypluła" prawie 3 tys. dolarów, czyli około 10 tysięcy złotych. Milowicz nie mógł w to uwierzyć. Z tej wielkiej radości piosenkarz postanowił opić wygraną w barze.
- Nie powiem, czy impreza zakończyła się kacem, jak przystało na Vegas - śmieje się Milowicz. Po tych szaleństwach w Nevadzie Michał pojechał do Kalifornii, gdzie w San Diego wystąpił dla rodaków podczas imprezy sylwestrowej.