Koniec roku 2011 był niezwykle ciężki dla mieszkańców kamienic przy ulicy Chmielnej w Warszawie. Szaleńcy chcieli zabawić się ich kosztem, a przy okazji nieźle ich nastraszyć, podając informację policji o podłożeniu aż 5 ładunków wybuchowych w kilku budynkach. Okazało się, że w jednej z kamienic mieszka Michał Piróg, który opowiedział o tych zdarzeniach gazecie "Fakt".
- Pierwszego dnia, gdy dowiedziałem się o bombie w moim bloku, poszedłem do znajomych i wróciłem o 3 w nocy, gdy policja ze wszystkim się uporała - zdradził Michał.
Następnego dnia, gdy znów podłożono bomby, Michał Piróg akurat brał prysznic! Artysta musiał przeżyć prawdziwe chwile grozy, gdy okazało się, że jest jedyną osobą, która nie opuściła budynku. - Jak mnie zobaczyła policja jak wyszedłem z klatki po godzinie od ewakuacji to oszaleli - napisał Michał na swoim profilu na Facebooku.
Na szczeście nikomu nic się nie stało, a bomby okazały się atrapami. Ciekawe tylko, dlaczego żartownisie tak bardzo uparli się akurat na te kamienice. Czyżby to Michał był ich celem?
Michał Piróg MÓGŁ ZGINĄĆ
2012-01-10
12:17
Michał Piróg znalazł się w niebezpieczeństwie w swoim własnym domu. Szaleńcy dwukrotnie podłożyli bomby w bloku, w którym mieszka. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, a bomby okazały się atrapami.