Michał Wiśniewski i afera SKOK Wołomin
Michał Wiśniewski w październiku został skazany na półtora roku bezwzględnego więzienia, a także grzywnę w łącznej wysokości 80 tys. złotych za wyłudzenie 2,8 miliona złotych ze SKOK Wołomin. Piosenkarz od razu zapowiedział złożenie apelacji. O swoje dobre imię walczy także w inny sposób. W sobotę, 3 lutego, wyemitowany został wstrząsający film dokumentalny o Michale Wiśniewskim i aferze SKOK Wołomin pt. "Michał Wiśniewski: oszust czy ofiara". - Gdybym miał jednej osobie, którą spotkam na ulicy, wytłumaczyć, dlaczego Michał Wiśniewski idzie do więzienia, to powiedziałbym, że dlatego, iż zdaniem sądu w 2006 roku zarabiał 8 tys. miesięcznie - stwierdził Krzysztof Stanowski. - Skazany za to, że poszedł po kredyt do banku. Za to, że sąd uznał, że on wówczas zarabiał 8 tys. złotych miesięcznie, więc ten kredyt mu się nie należał. Ja zarabiałem wtedy więcej i Michał Wiśniewski, który latał helikopterami, był na ustach całej Polski, grał w reklamach, grał koncerty... Trudno mi sobie wyobrazić, że zarabiał mniej niż ja wówczas - dodał właściciel Kanału Zero, na którym został pokazany film. Mariusz Zielke, który pracował przy dokumencie, stwierdził, że wokalista Ich Troje "nikogo nie oszukał". Niespodziewanie jednak po emisji filmu wybuchła afera. Prokurator potwornie się wkurzył!
W naszej galerii prezentujemy zdjęcia Michała Wiśniewskiego z Andrzejem Lepperem
Afera po emisji filmu o Michale Wiśniewskim. Prokurator twierdzi, że nie wiedział, że jest nagrywany. Mariusz Zielke odpowiada
o co chodzi? W filmie "Michał Wiśniewski: oszust czy ofiara" pojawiły się wypowiedzi Michała Chałubińskiego z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Prokurator w rozmowie z "Pressserwisem" powiedział, że nie wiedział, że jest on nagrywany. - Zostałem poinformowany, że celem rozmowy jest umówienie się na spotkanie. Później Mariusz Zielke już ze mną się nie kontaktował, bo dostał co chciał, czyli uzyskał moje wypowiedzi, pociął je, usunął z nich kontekst, który zawierały, a następnie zmontował i wykorzystał bez mojej zgody w filmie. A na koniec zostałem oceniony i odpowiednio nazwany w rozmowie po filmie - oznajmił prokurator. Mariusz Zielke odniósł się do tych zarzutów. - Skoro rozmówca wie, że dzwoni do niego dziennikarz, który na dodatek realizuje film, to sytuacja jest chyba jasna - wskazał. – W żadnym momencie rozmowy prokurator nie mógł odnieść wrażenia, że chodzi jedynie o umówienie się na spotkanie - podkreślił dziennikarz Kanału Zero Krzysztofa Stanowskiego.