Michał Wiśniewski wiódł iście bajkowe życie, które obserwowały miliony Polaków. Kochliwy lider Ich Troje ma na swoim koncie wiele wystawnych ślubów, na które wydał krocie. Gwiazdor żył, jak król i przehulał 40 milionów, a swego czasu ogłosił nawet bankructwo. Do jego fatalnej sytuacji w jakimś stopniu na pewno przyczyniły się nałogi. Michał Wiśniewski przyznał się do problemów z hazardem i alkoholem.
Płomiennowłosy artysta nie ukrywa, że w życiu w trzeźwości pomaga mu wszywka. Nie sprawia ona jednak, że Michał kompletnie traci ochotę na alkohol.
- Szczerze mówiąc, gdy kończy się termin działania wszywki, myślę już z utęsknieniem, żeby się tylko zalać. Później znowu przychodzi otrzeźwienie, dlatego tak szybko wzywam „krawca” - wyznał na antenie TVN.
Teraz w rozmowie z Pomponikiem wyznał, że w trakcie okresów pomiędzy jedną, a drugą wszywką zdarza mu się sięgać po alkohol.
- Jeśli ci się wydaje, że jestem po alko jakiś inny… Nie! Wszyscy oczekiwali na moich urodzinach, że ja jakoś, nie wiem, szybko zejdę, pójdę i tak dalej. Nic bardziej mylnego. To są 22 lata doświadczeń, to jest pełna kultura - mówił z dumą lider Ich Troje.
Ale mina mu zrzedła, gdy dziennikarz spytał go, co myśli o słowach Maćka Maleńczuka, który stwierdził, że "wszywki są dla frajerów". Michał Wiśniewski ewidentnie poczuł się tym dotknięty i nie potrafił ukryć emocji.
- Ja dla niego mogę być nawet frajerem, to dla mnie jest bez znaczenia - powiedział rozeźlony Michał.
W dalszej części jego wypowiedź była równie emocjonalna.
- Bardzo lubię Maćka, ale myślę, że nie wie, o czym mówi. (...) może pije dalej, nie wiem, jaka sytuacja jest u niego, ale generalnie wszystko, co pomaga ci w życiu na moment wytrzeźwieć, jest absolutnie warte tego, żeby to stosować - stwierdził stanowczo.
Poirytowany Wiśniewski zakończył wywiad słowami:
- Jeżeli ktoś twierdzi, że terapia jest dla niego najlepszą formą, bardzo gorąco zapraszam. No przecież to tylko się zgłosić.