Śmierć Adama Śledzianowskiego była dla Michała Wiśniewskiego strasznym wstrząsem. To było coś zdecydowanie gorszego niż odejście nawet najlepszego kumpla. "Dziś opuścił mnie najwierniejszy z wiernych. Przyjaciel całej mojej rodziny. Domownik i człowiek o niezwykłym sercu, które nagle stanęło... Adam Śledzianowski. Całej rodzinie, Andrzejowi, Agnieszce i Jagodzie najszczersze kondolencje. Wiesz Adaś, człowiek żyje tak długo, jak ostatnia osoba, która o nim pamięta. Ja, Pola, moje dzieci i z pewnością ich dzieci będą wiedziały, kim był ten niezwykły z najzwyklejszych. Do zobaczenia kochany!" - pisał po śmierci przyjaciela Michał Wiśniewski. Od niespodziewanego odejścia Adama Śledzianowskiego minęło już ponad siedem miesięcy. W 2021 roku miał z wokalistą Ich Troje świętować swoje 30. urodziny. Zamiast tego przyszedł do Michała Wiśniewskiego we śnie.
ZOBACZ TAKŻE: Doda lata temu uprawiała seks w ubikacji. Teraz ujawniła, jak to naprawdę wyglądało!
Michał Wiśniewski wypłakał się i wrócił do Poli
Ostatnia noc była dla Michała Wiśniewskiego prawdziwym koszmarem. Przyśnił mu się bowiem Adam Śledzianowski i od razu wróciły najgorsze wspomnienia związane z jego śmiercią. - Słyszałem, jak mnie woła, to zszedłem na fajkę. Uświadomiłem sobie, że nie usiądzie obok i nie poda ognia jak zawsze. Zerknąłem na puste biuro o 3:38 i patrzę, a na regale wisi jego klepsydra, na drugiej witraż z moim logo, który dostałem na urodziny w prezencie, na biurku stoi wspólne zdjęcie - relacjonował wokalista Ich Troje, który nagle uświadomił sobie coś bardzo ważnego. - I tak do piątej przeglądając wspólne zdjęcia, dotarło do mnie, że to nie był żaden przyjaciel, tylko ktoś, kto znaczył o wiele, wiele więcej. Wypłakałem się, na ile miałem sił, i wróciłem do Poli. W tym roku skończyłby 30 lat, które mieliśmy świętować. Już nigdy tego nie zrobimy kochany - pozostanie mi gapić się w tysiące wspólnych zdjęć. Ku**a mać! - podsumował ze ogromnym żalem Michał Wiśniewski.